GDAŃSK - SOBIESZEWO - SZTUTOWO - KRYNICA MORSKA   16-18 maja 2003

**uaktualnione (sprostowanie oraz nowe zdjęcia) 2.05.2007, 24.1 2005, 14.10.2005 i 18.04.2006 23.11.2007**

i dalej:   SZTUTOWO - MARZĘCINO - RUBNO - TOLKMICKO - (boczna trasa: FROMBORK - BRANIEWO) - PODGRODZIE - "BERLINKA" - KUROWO - PASŁĘKA - SŁOBITY - KANAŁ ELBLĄSKI - JEGŁOWNIK - JAZOWO - GDAŃSK   7-9 czerwca 2003

Opis częściowo pokrywa się z inną wycieczką:  http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/zulawy

 

Wyjazd z Gdańska szosą Elbląską; z powodu zawsze dużego ruchu trzeba jechać chodnikiem, albo okrężną, dłuższą, ale spokojniejszą trasą wzdłuż Motławy (ul. Łanowa za zajezdnią tramwajową na Łąkowej, Krępiec i Przejazdowo). Począwszy od drugiej estakady jazda poboczem szosy, na skrzyżowaniu koło Makro w Przejazdowie skręcamy w lewo w ul. Benzynową. Jedziemy przez zniszczone tereny przemysłowe: z lewej Rafineria, z prawej oczyszczalnia Wschód, place przeładowni żwiru. Wycieczka wbrew pozorom jest pouczająca. Żuławy są bodaj najbardziej urodzajnym regionem Polski. Zastanawiająca jest ta zajadłość budowania akurat na tych najżyźniejszych ziemiach, rozległych obiektów przemysłowych o wyjątkowej uciążliwości dla środowiska: złomownia, zakłady fosforowe, rafineria, Port Północny, oczyszczalnia ścieków, przeładownia żwiru, wysypisko fosfogipsu, śmietnisko popiołów elektrociepłowni...

A na marginesie i zupełnie (?) nie na temat: w regionie Gdańskim jest najwyższy w Polsce odsetek zachorowań na nowotwory. Czekamy niecierpliwie na kolejne wspaniałe inwestycje: spalarnię śmieci i przetwórnię polistyrenu...

Dawne początki hałdy w Wiślince są skutkiem... braku wagonów PKP, którymi możnaby rozwozić nawozy fosforowe po kraju, wraz z towarzyszącym im balastem. Zdecydowano się na technologię produkcji "skoncentrowanego" nawozu, przy produkcji którego powstaje odpadowy gips, którego jest już teraz na wysypisku ok. 17 000 000 ton. Trwa żenująca wymiana poglądów na temat szkodliwości składowiska, przy powoływaniu się na normy technologiczne. Nie budzi wątpliwości fakt okresowego pylenia składowiska oraz fakt zanieczyszczania wód Martwej (nomen-omen) Wisły oraz Bałtyku znacznymi ilościami związków fosforu będących jednym z czynników powodujących zarastanie wód. Konflikt przybrał rozmiary społeczne  http://www.fosfi.prv.pl/ 

Skręt w prawo w dawną starą drogę wałem Martwej Wisły do Sobieszewa (poniżej zdjęcie już znad Sobieszewa).

**

za udostępnienie tego i następnych zdjęć - z motoparalotni, dziękuję Robertowi Machelowi

Przeprawa mostem pontonowym; przez wiele lat kursował tu prom. Przed wojną do turystycznych atrakcji należała wycieczka parostatkiem do Bąsaku (d. niem. Bohnsack; dosł.: worek fasoli). Naprzeciw przeprawy nowy kościół postawiony w miejsce spalonego starego, ładnego i zabytkowego.

(zdjęcia pochodzą z Forum: Dawny Gdańsk)

Na dziedzińcu przed kościołem kilka starych nagrobków. Dwa z nich, F pomennonicke - wyjątkowo piękne, o niezwykłym kształcie.

Trzeci podobny jest koło Marezy (Kwidzyna; teraz są tam dwa nagrobki), piąty w Fiszewie.

Wyspa Sobieszewska jest rezultatem zmian w biegu dolnej Wisły. Pierwotnie nurt rzeki w rejonie Przegaliny skręcał  raptownie na zachód (w stronę Gdańska) przed pasem nadmorskich wydm. Kręta Wisła stwarzała sporo kłopotów żeglugowych: zamulanie rozbudowującego się nowego portu gdańskiego (najdawniejszy port z Żurawiem zbudowano nie nad Wisłą, ale nad skanalizowaną Motławą!). Wiosenne zatory lodowe blokowały żeglugę Wisłą i powodowały powodzie. Wiosną 1840 roku zator i wezbrana woda przedarły się przez pas wydm do morza w rejonie Górek (doskonale widoczne ze starej drogi wałem do Sobieszewa). To nowe ujście (Przełom Wisły, niem. Weichseldurchbruch, nazwany przez W. Pola Wisłą Śmiałą) rozwiązało część opisanych kłopotów, a po odcięciu rzeki śluzą w Płoni (Plönendorfer Schleuse, z mostkiem dla pieszych) sprawiło, że Gdańsk przestał właściwie leżeć nad Wisłą. Odcięty śluzą fragment nazwano Martwą Wisłą (niem. Tote Weichsel).

Tak opisał to wydarzenie W.Pol:

"Od połowy stycznia 1840 roku sparły się wody średniej Wisły (...). Wisła nie mając w ten sposób kiedy ulać wód swoich, wezbrała na brzegach i zagrażała zniszczeniu całej okolicy. Aż l lutego 1840 roku w nocy wyrżnęła się nowym korytem wprost ku morzu (...). To nowe koryto nie ma dotąd nazwiska; a że się Wisła tak poczciwie i raźno ku morzu przebrała - nazwijmy ją tutaj "Śmiałą Wisłą".

I jeszcze opis rybaka: "Noc była straszna i ciemna - z dala szumiały już wody na zatorze i kry nowe się tarły i gwizdały przykro, które świeżo na zator zniosła woda (...). A równocześnie rozległ się straszliwy huk i szum w powietrzu, jak gdyby się cala ziemia trzęsła. Po kilku uderzeniach poczęła straszliwie bujać nasza łódka, a to tak bardzo, że i na otwartym morzu w czasie najpiękniejszej burzy nie powstają większe fale i nie rzucają bardziej łódką (...) Teraz rozwarta się morska topiel szumna, fale biły wysoko i rzucały łódką gwałtownie! (...) chcieliśmy obrócić i płynąc pod wodę, ale do tego nie było już siły. Więc puściliśmy się z prądem wody i fali oczekując tego, że lada chwila o zator rozbijemy! Ale kra przerwała Mierzeję w najwęższym jej pasie. Po kilkunastu minutach wyniosła nas gwałtowność powodzi na morze i tu od razu uspokoiły się fale. Gwałtowny prąd daleko odniósł nas na stronę, a okrążywszy morzem na kilkadziesiąt węzłów marynarskich przybiliśmy na mieliźnie do lądu Mierzei od strony morza."

**

Ostatecznie na przełomie wieku przekopano proste sztuczne ujście Wisły na północ od Przegaliny - w rejonie Świbna/Mikoszewa. Ten prosty odcinek (Przekop Wisły, Weichseldurchstisch) niesie teraz prawie całą wodę. Dawny odcinek w stronę Gdańska został w Przegalinie odcięty śluzą (właściwie: dwiema śluzami), a śluzę w Płoni zlikwidowano. Teraz główny nurt Wisły leży ok. 20 km od centrum Gdańska, a tereny leżące na północ stały się wyspą. Równie interesująca jest historia Westerplatte (leżącego na wschód od ujścia Martwej Wisły w Nowym Porcie), rozejścia Wisły (Leniwki) i Nogatu w Białej Górze, oraz Szkarpawy - żuławskiej rzeki w stronę Zalewu Wiślanego.

W Sobieszewie można zrobić wycieczkę do Górek Wschodnich

(trasa akurat na niedzielne popołudnie). Po drodze po prawej Stacja Ornitologiczna PAN. Docieramy do płaskiego krańca wyspy. Interesujący spacer w kierunku morza kamienną wąską groblą długości ok. 1,5 km (opis ze zdjęciami zamieszczam nieco dalej). Przy silnym wietrze spacer odradzam: wiatr jest dokuczliwy, bryzgi wody również, a z drogi zejść w bok nie można... Po prawej rozlewisko jeziora Karaś: jest to jeden z bogatszych rezerwatów ptactwa: Ptasi Raj. Dla postronnych jest zazwyczaj rozczarowaniem, bo w rozległych zaroślach trzcin giną tysiące gnieżdżących się lub przelatujących ptaków. Zwiedzać warto tylko w towarzystwie fachowca (np. ze Stacji PAN-u).

W Górkach Wschodnich przed wojną był port-lądowisko dla wodnopłatowców; dzisiejszy budynek Stacji Ornitologicznej jest dawnym budynkiem dworcowym http://wolneforumgdansk.pl/viewtopic.php?t=1344&highlight=l%B1dowisko

Szeroka piaszczysta plaża w ubiegłych latach była silnie atakowana i niszczona przez silny prąd morski posuwający się na wschód; obecnie wzmocniona jest betonowymi elementami. Ten fragment na dawnych mapach nosi nazwę "Messina" (Mierzeja Messyńska; od nazwy stateczku który w 1867 r. się tu rozbił). Powrót do Górek Wschodnich przez ładny las sosnowy (w lecie niestety są tu komary), po drugiej stronie jez. Karaś. Możliwy także spacer szeroką piaszczystą plażą na wschód, ok. 10 km do Przekopu Wisły w Świbnie. Do plaży przylega interesujący las sosnowy. Końcowy na wschodzie odcinek plaży (przy samym ujściu Wisły) jest zamknięty w sezonie - jest to rezerwat ptaków brodzących. Do Świbna od ujścia Wisły warto przejść kamiennym zachodnim brzegiem Przekopu Wisły; ładne otoczenie, mnóstwo zieleni, w lecie kwitnące a na jesieni owocujące dzikie róże, pnącza dzikiego chmielu. Ok. 1 km na północ od Świbna, do Wisły wpuszczano przez wiele lat praktycznie nieoczyszczone ścieki z Gdańska (pozostał betonowy kanał-wylot ścieków). Ekologiczna zbrodnia tamtego systemu: głębiny południowego Bałtyku stają się powoli Morzem Martwym...

Ostatnio w rejonie rezerwatu Ptasi Raj nad jez. Karaś wyznaczono dwie F ścieżki przyrodnicze. Szlak rozpoczyna się kilkadziesiąt metrów za ostatnim przystankiem autobusowym F linii 186 Górki Wschodnie, skręca w prawo w las i oznaczony jest na drzewach czerwoną sylwetką kaczki. Pierwsza, bardziej interesująca pętla odchodzi w lewo, po ok. 1 km drogi przez las prowadzącej w stronę morza. Ścieżka wiedzie skrajem lasu przylegającym do jeziora;

w pewnym miejscu dochodzi niemal do jego brzegu, a po dalszych kilkudziesięciu metrach stajemy u stóp kilkumetrowej zadaszonej wieży widokowej. Ponieważ jezioro stanowiące rezerwat jest bardzo płytkie, i w większości zarośnięte trzciną - możliwości obserwacyjne z brzegu są znikome. Z podestu wieży natomiast otwiera się rozległy widok; również na Przełom Wisły oraz Stocznię w Górkach Zachodnich oraz basen jachtowy. Wieża widokowa jest doskonałym i romantycznym miejscem biwakowym, a tuż obok umieszczono stolik z ławkami. Dalszy szlak po kilkuset metrach prowadzi przez podmokły teren drewnianym pomostem do drugiej wieży widokowej

- jeszcze wyższej, i z jeszcze bardziej interesującym widokiem - również na Zatokę Gdańską. Tu także są doskonałe warunki do biwaku; jest tu również stolik z ławkami. Ponieważ przez większość roku rezerwat porośnięty jest łanami zeschłej trzciny, stanowiącej niezbędne ukrycie dla ptactwa, zatem palenie ognia w tym rejonie należy uznać z wyjątkowo niedopuszczalne! Tym bardziej, że w okolicy z reguły wieją silne wiatry. Szlak po dalszych kilkuset metrach dochodzi do punku wyjścia. Druga pętla prowadzi prosto do brzegu Zatoki, potem kilkaset metrów plażą w prawo, 

warto tu zboczyć jednak najpierw w lewo, do samego ujścia Wisły Śmiałej.

Ponieważ silne prądy morskie, oraz potężniejące z roku na rok sztormy zagrażają istnieniu całego systemu rozlewisk w rejonie Przełomu Wisły, zatem kilka lat temu dużym nakładem kosztów zbudowano system brzegowych umocnień betonowych; zobaczymy, czy będzie on mocniejszy od Natury... Od ujścia można powrócić do Górek Wschodnich wprost przez wodę, oryginalną wąską kamienną groblą długości ok. 1 km (wariant odwrotny do opisanego na początku).

Szerokość grobli miejscami niewiele przekracza 1,5 metra; należy liczyć się z dość silnym wiatrem, a przy silnym wietrze północnym grobla może być w niektórych miejscach pokrywana falami. Podczas jesiennego sztormu odradzam tę trasę osobom skłonnym do panikarstwa. Trasa jest mocno uciążliwa dla roweru z bagażem...

a następnie przez pas wydm i las, mijając po lewej pozostałości dawnej dużej jednostki wojskowej - do drogi Sobieszewo-Górki Wschodnie, przy strażnicy wodnej. Las w całej okolicy jest wyjątkowo urozmaicony: w pobliżu rozlewisk jest to podmokły F ols , nieco dalej suchy sosnowy las na piaszczystych wydmach, często w podszyciu wspaniały zielony lub srebrny mech... Amatorom przyrodniczych atrakcji, na długie jesienne wieczory polecam kasety z F nagraniami głosów ptaków.

Pod koniec wojny teren Wyspy (i dalej na wschód) został umocniony przez Niemców (w okolicznych lasach pozostało mnóstwo zarośniętych okopów, a pod ziemią mnóstwo wojennych eksponatów; kiedyś był to teren zaopatrywania młodych ludzi w proch i trotyl). Dziś tereny poszukiwaczy wojennych pamiątek.

Zamiast dość ruchliwej chociaż bardzo ładnej trasy drogowej z Sobieszewa do Świbna, proponuję widokowy i mało znany wariant północnym obwałowaniem Martwej Wisły do Przegaliny (to drugi wariant; pierwszym jest spacer plażą na wschód). Z trasy na Świbno skręcamy w prawo ok. 300 m za Strażą Pożarną w asfaltową drogę bez nazwy.  Z wału rozległe widoki na łąki Wyspy, interesujące poniemieckie zabudowania, krętą Martwą Wisłę, oraz ogromną hałdę odpadowego gipsu z wytwórni nawozów fosforowych - po drugiej stronie wody. Biała hałda widoczna jest doskonale z wyżej położonych dzielnic Gdańska. (zdjęcie niżej: właśnie opisywana trasa okrężna od Sobieszewa)

Trwa konflikt o toksyczność odpadów: okoliczna ludność skarży się na choroby, niszczące działanie wysiąkających z niej wód - natomiast przedstawiciele zakładu utrzymują opinię o jej (hałdy) neutralności i panikarstwie mieszkańców. Dojeżdżamy do Przegaliny; w prawo odchodzi szeroki ślepy kanał - to pozostałość dawnego koryta Wisły. Na jego końcu kolejna „inwestycja”: wysypisko płynnych odpadów elektrociepłowni... Okolice śluzy Przegalina są bardzo malownicze.

Dwie śluzy w Przegalinie: stan techniczny starszej z nich (północnej) budzi zastrzeżenia co do zagrożenia wodnego tej części Żuław Gdańskich. W budynku maszynowni obok mieszczą się stare urządzenia do uruchamiania śluzy. Skręcamy w lewo w stronę Świbna: po prawej basen zimowego portu-złomowiska barek i pogłębiarek rzecznych. W asfalcie mostu resztki szyn Gdańskiej Wąskotorówki: Gdańsk Wąsk. (dworzec leżał tuż przy stadionie żużlowym przy ul. Elbląskiej) - Świbno - Mikoszewo - Stegna - (Sztutowo) - Nowy Dwór Gdański i dalej okrężną trasą po Żuławach do Malborka i Lisewa. Po prawej główny nurt Przekopu Wisły, z lewej charakterystyczny ciąg poniemieckich domków i dorodnych lip; rysują się one interesująco na tle nieba z drugiego brzegu Wisły. Na skrzyżowaniu na wale w Świbnie pamiątkowy kamień i tablica w 100 lecie otwarcia Przekopu; zjazd w dół do przeprawy.

Po przełomie Wisły w 1840 roku nie ustało zagrożenie powodziowe dolnej Wisły - z powodu krętego jej biegu. Po kolejnych powodziach, w 1877 roku powstał projekt uregulowania ujścia. Prace rozpoczęto suchym wykopem długości ponad 7 km do morza,

(dziękuję za udostępnienie zdjęcia Panu Maciejowi Maciakowskiemu  http://www.agat.pl/macmac/index.html )

i wykonaniem obwałowań (przemieszczono ponad 7 mln m3 ziemi, zużyto ponad 0,5 mln m3 faszyny, prawie 300 000 m3 tłucznia i kostki). Przegrodę wykopu otwarto 31 marca 1895 o godz. 15,45 przy wysokiej wodzie.

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

W ciągu 16 godzin rzeka wyżłobiła nowe ujście wynosząc ponad 9 mln m3 gruntu do morza. Dopiero po wykonaniu Przekopu powstały śluzy w Przegalinie.

Opis znaleźć można pod: 

http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=4092&postdays=0&postorder=asc&start=30&sid=ebecceddc0d04c9add6d9c2c948da509   oraz

http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?p=106317#106317

Oraz: http://www.wyspa.pl/  (historia):    "Na najwyższym wzniesieniu wydmy w Nickelswalde (Mikoszewie) zbudowano prowizoryczny domek z drągów sosnowych, służący jako schronienie pana nadprezydenta (Oberpräsident) i jego świty. Rów oddzielający przekop od morza miał około 1 metra szerokości. Wokół na usypanym pagórku zgromadził się tłum ludzi. Na początku stali różni prominenci, dalej zwykli ludzie. Pięknie wypolerowany i ozdobiony kwiatami szpadel został wręczony nadprezydentowi Gosslerowi, aby ten dokonał uroczystego przebicia nowego ujścia Wisły. Ze słowami: Błogosławię to wielkie dzieło prowincji zachodniopruskiej, nadprezydent uczynił pierwszy sztych szpadlem, po czym uniósł go w górę, co tłum przyjął z wielkim entuzjazmem. W tym momencie na prawym brzegu ruszyło z kopyta 50 furmanek, które dotychczas odgradzały groblę od gapiów. W pośpiechu, z woźnicami strzelającymi z batów na wiwat, opuściły one rejon grobli" – tak opisywał powstanie wyspy Heinitz Albert Pohl w "Z zapisków Nickelswalde."

Duży prom z holownikiem, w sezonie spore kolejki oczekujących; od paru lat przeprawa jest płatna. Jeszcze w latach 50-tych funkcjonowała równolegle przeprawa promowa pociągu wąskotorowego przez Wisłę;

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

potem prom zabrano do Leningradu do naprawy, i...  Interesujący widok na zalesione wzgórza na prawym brzegu. Z drugiej strony wału być może od końca czerwca będzie kursował pociąg wąskotorowy.

W Mikoszewie warto zrobić boczną wycieczkę prawym brzegiem Wisły w rejon kolejnego rezerwatu przy samym ujściu.

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

Kilkaset metrów na wschód wysoka wydma (d. Printz Albrecht Horst): na szczycie była przed wojną kawiarnia;

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

z dołu na szczyt prowadziły okazałe kamienne szerokie schody.

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

Jeszcze przez wiele lat po wojnie był stąd wspaniały widok na ujście i rozlewiska Wisły. Teraz las podrósł... Schody rozebrała okoliczna ludność po wojnie. Do lat 60-tych znaczny odsetek stanowili tu mieszkańcy niemieccy, często niemal nie mówiący po polsku. Mieszkali w charakterystycznych drewnianych domkach rybackich. Potem zostali „skłonieni” do opuszczenia Polski...

Na wschód można jechać cienistym malowniczym szlakiem przez las, równolegle do linii brzegu, ale już po południowej stronie wału wydmowych wzgórz (szczególnie zalecam w upalne lato).

Po chwili do drogi dołącza tor wąskotorówki,

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

kilkakrotnie przecinający malowniczą szosę na wschód. Trwają intensywne starania o przywrócenie kursowania tego pociągu (uaktualnienie: już F kursuje). Powinien on ułatwić poruszanie się w terenie, bo w sezonie drogi są zatłoczone podobnie jak na Helu; mógłby być także atrakcją turystyczną w sezonie. Obawiam się jednak, że moim rodakom siedzenia tak poprzyrastały do foteli samochodu, że będą oni raczej godzinami stać w korkach drogowych, niż rozstaną się z tym symbolem swojego awansu społecznego... Nie zapomnijcie od czasu do czasu skorzystać z tej atrakcji; to przecież tak jak muzeum techniki! Kolejne miejscowości: Jantar (jest tu ferma strusi, kilkaset metrów przy drodze do Rybiny), Junoszyno, Stegna, Sztutowo, to atrakcyjne letniska.

Takich plaż na próżno zazdroszczą nam nad Morzem Śródziemnym: szeroki pas białego piasku, do pasa wydm przylega okazały sosnowy las ze wspaniałym podszyciem mchem; nie bez powodu ten odcinek nosi nazwę Bursztynowego Wybrzeża. Klimat jest zdecydowanie łagodniejszy, niż nad otwartym morzem Jastrzębiej Góry czy Międzyzdrojów; niestety w lesie bywają dokuczliwe komary. Począwszy od lat 60-tych, katastrofalne zanieczyszczenie Zatoki (do niedawna Trójmiasto tak naprawdę nie miało oczyszczalni!), spowodowało upadek nadmorskich miejscowości, teraz sytuacja radykalnie się zmieniła. Za Stegną interesujący stary kościół, nietypowe wnętrze. Sztutowo: do opisu obozu Stutthof odsyłam do innych opracowań. W Sztutowie droga zygzakiem zbliża się do morza; zjazd w lewo „Sztutowo Plaża”, ponad 1 km asfaltem. Dalej albo plażą albo leśną drogą wzdłuż brzegu ok. 1,5 km na wschód. Wiosną na niebie sznury lecących ptaków: pojedyncze chybotliwe czaple ze „zgiętymi” szyjami i czarne, szybkie o ostrym kształcie, lecące niewielkimi eskadrami kormorany. Skręcić ok. 300 m w prawo. Jest to jedna z większych atrakcji przyrodniczych: ogromny rezerwat kormoranów i czapli. Są tu tysiące gniazd na sosnach; drzewa i podłoże spalone odchodami, ptaki są niepłochliwe, w kolonii panuje często nieopisany harmider, fetor resztek ryb. Kolonia zajmuje obrzeża ogromnej polany o średnicy ponad kilometra; w jej środku drzewa dawno już zostały zniszczone. Zachęcam do zabiwakowania albo na piasku plaży albo na mchu skraju lasu przylegającego do krawędzi 2-3 metry nad plażą. W czerwcu wspaniała atmosfera zachodu słońca i wieczoru nad morzem.

Wracamy do drogi na Mierzeję; prowadzi ona prawie cały czas przez malowniczy las sosnowy, z niektórych miejsc widok na Zalew i Wzgórza Wysoczyzny Elbląskiej. Początkowo widać Elbląg na tle wzgórz Wysoczyzny, potem Tolkmicko i charakterystyczną sylwetkę Fromborka.

Warto zboczyć w prawo nad Zalew w Przebrnie (tu biegła przed wojną granica Wolnego Miasta i Prus Wschodnich. Granica była iluzoryczna, trwał przemyt towarów i uzbrojenia. Interesujące wspomnienia polskich służb celnych można znaleźć w literaturze na końcu). Krynica Morska: spora miejscowość, latarnia morska, przystań statków do Elbląga i Fromborka, zabudowa raczej bezstylowa, w sezonie nieprawdopodobny tłok,

przez resztę roku miejscowość jest martwa i niemal odcięta od świata. http://www.aefl.de/ordld/AK%20Kahlberg-FrHaff/kahlbergindex.htm

Dalej na wschód droga równie malownicza, po kolejnych ok. 20 km mała miejscowość Piaski; nieco dalej urządzenia granicy. Po wstąpieniu do NATO, instalacje graniczne są odbudowywane i rozbudowywane: wieże obserwacyjne, radar, łączność, patrole lotnicze. Ale to wszystko nic w porównaniu do realiów czasów stalinowskich. Plaża była wieczorem grabiona (nawet w Kamiennym Potoku w Trójmieście. sic!), co krok kontrole dokumentów, przebywanie na brzegu po zmierzchu kończyło się nieplanowanym noclegiem pod dachem, a nie na świeżym powietrzu. Obsesja ucieczek kajakiem lub wpław (!) do Szwecji (jeśli na bliższy Bornholm - to raczej do Danii) lub oczekiwania na przypłynięcie w nocy szpiegowskiej wrogiej łodzi podwodnej. To wcale wtedy nie były żarty...

Wracam przez Sztutowo na Rybinę. Duży węzeł wodny: Szkarpawa (Wisła Elbląska), Wisła Królewiecka, Tuga, Linawa; dwa zabytkowe mosty podnoszone, równie zabytkowy obrotowy most kolei wąskotorowej. Tujsk z nietypowym (bodaj pomennonickim) domem modlitwy. Dalej przez Marzęcino (interesujący kościół i niedokończona śluza obok Kanału Panieńskiego), Wyspę Nowakowską, Rubno, malowniczą drogą wzdłuż Zalewu Wiślanego, przez Kamionek, Łęcze, Ogrodniki - nad małe śródleśne jeziorka tzw. Szwajcarii Próchnickiej. Pogoda gwałtownie się psuje, decyduję się na powrót w stronę Malborka. W Jegłowniku skręt w prawo w stronę jedynej na Żuławach (no, jeszcze jest niezwykły Mątowski Bór na północ od rozejścia Leniwki i Nogatu koło Białej Góry) malowniczej jak oaza kępy lasu Kaczynos. Sosny, piaszczyste i trawiaste polany mad małym jeziorkiem. Od Nogatu osłania wał, dojście do samego Nogatu prawie niemożliwe. Wał porośnięty kwitnącą właśnie tarniną, czeremchą, wszystko zielone, mnóstwo słowików i koncertujących żab. Na dodatek kiepskawa pogoda odstraszyła wędkarzy i miejscową młodzież. Naprawdę jak oaza... Dalej tuż przed Malborkiem przechodzę przez ładnie położoną śluzę i elektrownię Szonowo. Po drugiej stronie Nogatu kilka kilometrów dalej cmentarz pomennonicki w Stogach, który jest właściwie lapidarium resztek cmentarnych z całych Żuław. Powrót w deszczu przez Kończewice (jeden z piękniejszych kościółków), most w Lisewie (będący właściwie jednym wielkim zabytkiem-muzeum techniki i historii), Koźliny, Grabiny Zameczek, Wróblewo i Krępiec. Ale dokładniejszy opis tej części Żuław i Wysoczyzny - przy innej okazji...

   

(...kontynuacja owej "innej okazji"...)   W Rubnie skręcamy w lewo w stronę Tolkmicka.

Wiosną wszystko jest zielone, wilgotne otoczenie, mnóstwo śpiewających ptaków, z prawej stroma Wysoczyzna Elbląska. Z lewej rozszerzający się pas wody, przechodzący wreszcie w Zalew Wiślany (Zalew Świeży, niem.: Frischwasser).

Ogromny akwen wodny; płytki (głębokość nie więcej niż 3,5 m, zależy to zresztą od kierunku wiatru), woda brudna, gdyż w zasadzie jest to zbiornik zamknięty i wszystkie zanieczyszczenia gromadzą się na dnie. Brzegi Zalewu w większości silnie zarośnięte trzcinami i podmokłymi łąkami; tylko w bardzo nielicznych miejscach jest dostęp do wody. W zimie Zalew jest doskonałym miejscem bojerowym. Pod koniec II wojny przez zamarznięty Zalew w kierunku morza próbowały uciekać przed Armią Czerwoną rzesze cywilnych i wojskowych uchodźców. Tysiące potopionych ludzi i sprzęt spoczywają na dnie, co od czasu do czasu daje się we znaki miejscowym rybakom. Formalnie umowy międzynarodowe dają możliwość żeglugi z Bałtyku od Cieśniny Piławskiej przez Zalew do Elbląga. W czasach PRL-owskich nikt jednak nie ośmielił się wystąpić z taką propozycją; teraz czynione są próby reaktywowania szlaku żeglugowego. Strona rosyjska stawia jednak nieformalne utrudnienia z powodu gigantycznie rozbudowanych baz wojskowych w rejonie Piławy (Bałtijska) i Kaliningradu. Kursują stateczki z Krynicy Morskiej do Elbląga, Tolkmicka i Fromborka, również „wolnocłowy” rejs z Gdyni do Kaliningradu (o tyle oryginalny, że bez wysiadania w porcie docelowym...).

Za Kamionkiem droga wspina się dość stromo na zbocze Wysoczyzny; od czasu do czasu wspaniałe widoki na Zalew i odległą Mierzeję; w prawo odchodzi droga na Łęcze (interesujące stare domy podcieniowe) i w rejon jeziorek tzw. Szwajcarii Próchnickiej. Stamtąd można zrobić wycieczkę do Elbląga wzdłuż Kumieli przez Bażantarnię. Stromy zjazd do Suchacza.

Od Nadbrzeża do Suchacza można także przejechać gruntowymi dróżkami wzdłuż brzegu; dość niewygodnie, bo teren podmokły i trudna orientacja w sieci ścieżek i mostków.

Suchacz: bardzo atrakcyjnie położony na zboczach skarpy (widoki!) i nad Zalewem; letnisko, mały port, plaża. Dalej można jechać gruntową drogą wzdłuż toru kolejowego; po drodze w całej okolicy uprawy owoców: czarne porzeczki, sady. Dołączamy do drogi w rejonie  F Kadyn.  http://www.aefl.de/ordld/AK-Cadinen071204/cadinen.index.htm

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

Jedna z najbardziej atrakcyjnych i ruchliwych miejscowości na trasie. Grupa starych dębów; wśród nich szczególnie znany jest tzw. Dąb Bażyńskiego. Tuż obok zabytkowe zabudowania zakładu ceramicznego produkującego nietypowe detale do odnawiania architektury; plenery artystyczne. Dawna posiadłość Hohenzollernów,

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

tradycje cesarskie; pozostały po niej: odnowiony pałacyk w parku,

bardzo interesujący układ zabudowy miejscowości, budynki gospodarcze po lewej stronie drogi, zabytkowa duża stadnina koni, na wzgórzu po prawej odbudowany klasztor. W lesie po lewej trudne do odszukania ruiny

okazałego kościoła zburzonego w latach 70-tych (!). http://www.aefl.de/ordld/WP-Kirchen/Cadinen02/cadinerkirche.htm (jak dotrzeć do kościoła na zjeździe do Kadyn z szosy Elbląg-Tolkmicko w prawą odnogę drogi, stamtąd w prawo przez pole aleja brzozowa w las, w lesie droga zakręca  w lewo, na tej wysokości na skos po prawej wzgórek na którym ruiny (z tej strony niewidoczne).

Tu odsyłam do znakomitego zbioru przedwojennych pocztówek w Mierzei oraz okolic Zalewu Wiślanego: http://www.aefl.de/ordld/AK%20Kahlberg-FrHaff/kahlbergindex.htm oraz http://www.aefl.de/ordld/Ansichtskarten%2001.htm

Dalsza droga również wśród sadów, od czasu do czasu widoki na Zalew i ogromne zarośla trzcin. Po prawej zabytkowa kapliczka. Tolkmicko: bardzo stare miasteczko; port, plaża, jeden z najpiękniejszych budynków dworca kolejowego, zabytkowy kościół.

                                                                        zdjęcie z Forum: Dawny Gdańsk

                                                                            zdjęcie z : Wolne Forum Gdańsk

Przed dalszą drogą wzdłuż toru kolejowego w kierunku Fromborka radzę się zastanowić. Początkowo prowadzi wygodna droga gruntowa (czerwony szlak), która potem staje się piaszczysta i prowadzi stromo na krawędź wysoczyzny gubiąc się w pociętym parowami i rezerwatami terenie. Ścieżki wzdłuż toru w zasadzie nie ma, a prowadzenie roweru po podkładach jest niezmiernie uciążliwe.

Po lewej ogromne łany trzcin w podmokłym terenie; z reguły chmary komarów, rzadko kiepski dostęp do wody; niektóre miejsca malownicze (ok. 2 km za Tolkmickiem; teraz niestety jest to teren księżycowy - po robotach brzegowych). Interesujący Święty Kamień w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu (przy niskiej wodzie podczas silnych długotrwałych zachodnich wiatrów można dojść suchą, a raczej: błotnistą stopą; teraz w wyniku prac ziemnych kamień tkwi nie w wodzie, a w piasku na brzegu); ten wielki głaz narzutowy był dawniej miejscem kultowym Prusów.

Do Fromborka może być rozsądniej jechać przez Podgrodzie (za chwilę powrócimy do opisu tego wariantu). Opis Fromborka pomijam.

(dziękuję za udostępnienie zdjęcia Panu Maciejowi Maciakowskiemu  http://www.agat.pl/macmac/index.html )

Miasteczko zostało doszczętnie zniszczone podczas wojny. Jedynie wzgórze Katedralne zachowało dawny urok;

szczególnie wnętrze Katedry.

Dawniej dworzec kolejowy był podobnie malowniczy jak w Tolkmicku.

W latach 70-tych władze zdecydowały, że wobec rozmachu uroczystości kopernikowskich taki poniemiecki kształt „nie uchodzi”. Budynek zburzono i postawiono typowy „klocek”. Do Braniewa można jechać szosą (przed miastem ogromny cmentarz wojenny), polecam jednak wariant wzdłuż Zalewu, wśród niezmierzonych zarośli trzcinowych. Na razie z Fromborka szosą 2 km na wschód; po minięciu Baudy, skręt wzdłuż niej w lewo w drogę przechodzącą w drogę płytową. Po 4 km na wzniesieniu dawny dworek Klejnowo; stadnina koni. Dostępu do Zalewu praktycznie nie ma; jedziemy drogą płytową wśród ogromnych zarośli trzcin,

od czasu do czasu stacja pomp, mijamy rzadkie kępy lasu. Warto skręcić w lewo na Starą i Nową Pasłękę.

Bardzo interesujący teren, malownicze ogródki działkowe, resztki dawnego portu;

interesujący widok na Zalew. Często malownicze zachody słońca; szczególnie jesienią...

To już ostatni port RP: 2 km na wschód granica państwa.

Wracamy asfaltową drogą na Braniewo. Przed miastem, nad samą Pasłęką interesujący kościół i klasztor Redemptorystów, o nietypowej bryle.

Braniewo: stare miasto z bogatą historią, bardzo silnie zniszczone podczas wojny.

Odbudowany nie tak dawno zabytkowy kościół:

Odbudowane ładne fragmenty wzdłuż Pasłęki.

Od Tolkmicka jedziemy jednak na pd-wschód na Podgrodzie: stromy długi podjazd krętą drogą przez las. Wiosną przylegające głęboko wcięte zbocza mijanych jarów pokryte są nieprawdopodobnie gęstym łanem kwitnących zawilców. Pomiędzy Podgrodziem a Autostradą w zasadzie kompletne bezdroże, a dodatkowo sieć leśnych dróżek jest myląca i wyprowadza ponownie na trakt Elbląg-Frombork. Jeszcze nie zdarzyło mi się tu nie pobłądzić! Zatem może szybciej jest jednak pojechać okrężnie: Huta Żuławska - Milejewo - Nw. Monasterzysko... Wjeżdżamy na  F Autostradę i jedziemy w kierunku granicy.

Dawna „Berlinka” - to strategiczna droga wojskowa na odwiecznym niemieckim kierunku Drang nach Osten. Tu (Ostpreussen) budowana w okresie międzywojennym, a na odcinku Starogard Gdański - Tczew (Knibawa), już podczas okupacji. Trasa Chojnice – Starogard Gd., to osławiony Korridor. Bezczelne żądania eksteryterialności stały się nieomal pretekstem do wybuchu wojny. M. Wańkowicz w "Na tropach Smętka"  tak opisuje rozmowę z jednym z Mazurów w 1936 r.:

 "znajome wojoki co z urlaupu z Reichu wracały, to opowiadają, co w korridor to im się broń odbiera i drzwi od cugu na fest się zamyka. To oni bardzo sobie tego nie lajdują. Musita oddać nama ten korridor!". 

Po wojnie straciła znaczenie z powodów politycznych i technicznych: zaniedbana nawierzchnia betonowa (na tym odcinku, do granicy jest już zwężona i jednopasmowa),

wysadzone mosty na rzeczkach (ale na Pasłęce odbudowano okazały most), brak przejścia granicznego, ciągła huśtawka decyzyjna: odbudowywać - nie odbudowywać... "berlinka" prowadzi kompletnie pustymi terenami, w interesującym otoczeniu wyjątkowo bujnej zielonej przyrody,

nieco pofalowanym terenem. Mijane lasy są gęsto podszyte i nie zachęcają do spaceru. Jedziemy do zjazdu w Wierznie na Chruściel (ok. 4 km). 

Jeszcze nieco dalej, 2 km za Wierznem do autostrady dochodzi z prawej jedna z licznych leśnych F http://www.starejuchy.pl/kolej/wrpbran/wrpbraniewo.htm bocznic kolejowych trasy Braniewo - Kurowo (Bogaczewo). Obecnie jest to cywilna baza wyładunkowa, budowana była jednak kiedyś jako obiekt o „bynajmniej” innym przeznaczeniu. Niewątpliwie jednak do celów „pokój miłujących”. To na tych rampach którejś nocy miało być wyładowanych kilkanaście tysięcy czołgów, które miały ruszyć na wyzwalanie Europy Zachodniej spod kapitalistycznej niewoli... Stąd miała się rozpocząć III Wojna Światowa...  

"W odludnych lasach nad Pasłęką, wzdłuż dawnej magistrali Ostbahn-u, rozpoczyna się budowa tajemniczych bocznic, stacji, posterunków ruchu, ramp, betonowych dróg. Nawet kierujący pracą inżynierowie nie wiedzą, co właściwie budują. Ujawnienie tej tajemnicy grozi darmowym przejazdem koleją na Kołymę..."     (z cytowanej wyżej strony www)

Mam jeszcze inne osobiste skojarzenia. W latach 50/60tych, w okresie zimnej wojny przygotowywano plany ataku na Europę Zachodnią. Prócz technicznych prac prowadzona była szeroka akcja propagandowa polegająca m.in. na prezentowaniu wzruszających piosenek w rodzaju F "pust' wsiegda budiet sołnce, pust' wsiegda budiet Mama, pust' wsiegda budu Ja!" (niechaj zawsze będzie słońce, niechaj zawsze będzie Mama, niechaj zawsze będę ja...). Ta łzawa piosneczka śpiewana zduszonym głosikiem małej bezbronnej dziewczynki budziła już wtedy moje najgorsze przeczucia fałszu. Ale do tej kampanii włączyli się (być może nieświadomie) przedstawiciele kultury na Zachodzie, głównie francuscy. Przykładem niech będzie chociażby piękna skądinąd piosenka Gilberta Becaud o F Nathalie. Piosenka piękna, ale w czasach trwania prac nad Pasłęką i przygotowań w innych wielu miejscach, conajmniej nieodpowiedzialna była ta fascynacja "ojczyzną Lenina". Aż zimno się robi... W tym samym czasie politycy francuscy zrywali współpracę z USA. Wobec takich zachęt aż dziw, że w tamtych latach jednak nie doszło do przygotowywanego natarcia. Dziś w najlepsze rozwija się flirt zachodnioeuropejskich polityków...

 

W Chruścielu warto pojechać w lewo na wschód w dół do przecięcia Pasłęki; ładne pole biwakowe

i dalej w lewo ładną drogą ok. 2 km do elektrowni

Lub od Chruściela w prawo (na południe) 3 km szosą, potem skręt leśnym asfaltem na wschód  2,5 km. Parking turystyczny; od niego kilkaset metrów w lewo, obok zabudowań szkółki leśnej; tuż za głazem narzutowym skręt w las nad jedno z nielicznych ładnych dojść nad Zalew Pierzchalski.

Na wodzie drewniany hangar dla łodzi, szeroki dach, ławeczki; trochę dalej w lesie stolik i ławki, wiaty z dachem, miejsca na ognisko (ale z leśniczym). 

Jesienią urokliwe fragmenty nad wodą:

Następnego dnia przez Stare Siedlisko, Nowicę, kiepską drogą przez Bronki - na Słobity; z ewentualnym skrętem na Gładysze.

Można też zboczyć od Nowicy na Młynary, Pomorską Wieś z zabytkowym kościołem

gdzie na strychu stare urządzenia do "kalikowania" (czyli obsługi ręcznej lub nożnej miechów do organów).

a na stropie kościoła zabytkowe malowidła:

i dalej w kierunku Elbląga.

W Słobitach zabytkowa ładna płyta rodowa w ścianie kościoła. W parku okazałe ruiny jednej z największych rezydencji junkierskich w tej części Prus. Obok ruin, zarośnięta rzęsą wodną fosa z mostem stylizowanym troszkę na praski Most Karola.

(zdjęcie pochodzi z Forum: Dawny Gdańsk)

Posiadłość spalona na wiwat przez Armię Czerwoną już po zakończeniu wojny.

Odsyłam tu do obszernego opracowania o rodzie Dohnów i ich posiadłościach i cesarskich powiązaniach: http://jurczak.net.pl/kamienie-wilhelma/poslowie_rod_dohna.htm  oraz dalej: "dobra rodowe". Powyższa akwarela pochodzi również z tej strony.

Tak jak Kamieniec, Szymbark, kościółki żuławskie... Tuż za Słobitami przecinamy wykop dawnej linii kolejowej Słobity - Orneta. Dalej chcę jechać przez Kwitajny w rejon pochylni Kanału Elbląskiego. Niestety... Układ dróg w okolicy jest gwiaździsty - rozchodzący się z Pasłęka. A ja wcale nie mam ochoty cofać się na Pasłęk i w konsekwencji jechać koszmarną trasą warszawską (jak sama nazwa wskazuje - znaczny procent kierowców stanowią warszawiacy...) Wszystkie drogi „w poprzek”, są kręte, zygzakowane i bardzo kiepskie. W Kwitajnach przeczekujemy upał w cieniu drzew na dziedzińcu pałacowym, nad jednym ze stawów. Pałac w znacznym stopniu odbudowany, na remont czekają zabytkowe zabudowania gospodarcze oraz duży park. Kłopoty drogowe w dalszym ciągu: chcąc nie chcąc muszę jechać aż pod Morąg (!) i przez Królewo, Chojnik, Sambród, Drulity (odbudowany ładny pałac) wreszcie zjazd nad Kanał.

Kanał Ostródzko-Elbląski (Oberlandischer Kanal) jest atrakcją - zabytkiem techniki na skalę światową. Oryginalny jest zarówno pomysł nadzwyczaj oszczędnego w zużyciu wody, transportu, wykonania budowli (w porównaniu z klasycznymi śluzami), jak i oryginalnemu pomysłowi transportu statków na szynach, a wreszcie unikatowemu napędowi wodnemu urządzeń transportujących. Kanałowi przez wiele lat groziła dewastacja, obecnie przeżywa renesans. Ale ceny rejsu są obliczone iście na walutę europejską... Opisu tu nie zamieszczam.

(dziękuję za udostępnienie zdjęcia Panu Maciejowi Maciakowskiemu  http://www.agat.pl/macmac/index.html )

Piękne widoki z najwyższych fragmentów pochylni - na położoną ponad 20 metrów niżej, równinę i odległą Wysoczyznę Elbląską i bliższy Elbląg. http://www.jezioro.com.pl/rzeki/rzeka.html?id=166  Przeciętna różnica poziomów odcinków kanału na każdej pochylni wynosi aż 20 metrów! A więc kilka razy więcej niż przy tradycyjnym śluzowaniu. Mamy w Polsce jeszcze jeden podobnie wspaniały zabytek drogi wodnej: Kanał Augustowski. Co prawda w bardziej malowniczym otoczeniu, ale nie tak interesujący technicznie. Tu: F Galeria zdjęć z okolic Kanału. 

Biwakowanie w okolicy nastręcza wiele kłopotów: brzegi są zarośnięte nieprawdopodobnie bujnymi chaszczami. Ja wreszcie znajduję miejsce pod nieużywanym jednym z licznych mostków.

Zostawiam tam rzeczy, a z psem i śpiworem lokuję się u góry. Dokuczliwe komary; na szczęście mam swój   F worek z agrotkaniny. Rano pogoda niezbyt przyjazna: stopniowo wzmaga się wiatr, który szybko potężnieje. Jest upalnie; ostre słońce. Ouszczam Kanał: przez Jelonki, Markusy, Gronowo jadę na Jegłownik i dalej Wiktorowo i Wikrowo. Chcę obejrzeć przedostatni z pozostałych żuławskich wiatraków. W Wikrowie jakoś nie mogę odszukać jego sylwetki; wreszcie dojeżdżam. Aż mnie zatkało z oburzenia: z budynku pozostała kupa ruin i spalone belki...

Robię śledztwo w okolicznych zabudowaniach. Z uśmieszkiem mówią mi, że to już przecież ze dwa lata temu... Ano, nie wiadomo jak się to stało... Ale spalił się w kwadrans... Najbardziej prawdopodobnie, właściciel poskąpił złotówki na bezpieczniki (przecież lepiej kupić kolejne, siódme piwo) i wykazał się prawdziwie polską pomysłowością: kawałek gwoździa... Bo było zimno i bezpieczniki nie wytrzymywały... 

Otrzymałem ostatnio list od rozgoryczonych powyższym opisem gospodarzy-miłośników wiatraka. Okazuje się, że przyczyną pożaru było najprawdopodobniej celowe podpalenie podczas ich nieobecności. Nie miało więc to nic wspólnego z złośliwymi sugestiami zawartymi powyżej, które mi podsunięto na miejscu. Za niewłaściwe podejrzenia właścicieli przepraszam. Ta sytuacja jest mimo wszystko dość typowa w naszej rzeczywistości: jeśli nie nonszalancja, to sąsiedzka prymitywna złośliwość... Co trochę można usłyszeć w TV: „dzisiejszej nocy spalił się doszczętnie zabytkowy drewniany kościółek w N”. Za kilka lat nie będzie już w naszym kraju podobnych obiektów. I to wcale nie z powodu jakiejś wojny lub najazdu Tatarów...

Bardzo nie lubimy, kiedy Niemcy z przekąsem mówią złośliwie: „polnische Wirtschaft”. A jak inaczej nazwać coś takiego? Ową polską przemyślność, która sprowadza się do zerwania dachu z opuszczonego pałacu - aby naprawić daszek na swoim świńskim chlewiku. Oraz po nocy ściąć zabytkowy dąb w pałacowym parku - na opał. Bo zima sroga i czymś palić trzeba... I również nocą wylać do parkowego stawu stare zapasy płynu do opryskiwania pola. A owe nagminne kradzieże wszystkiego, co da się sprzedać.  Sieć trakcyjną, pokrywę studzienki kanalizacyjnej, szyny żuławskiej kolei wąskotorowej, żelazny mostek... Nie na żaden chleb dla głodnych dzieci (tak się to z reguły usprawiedliwia), ale na zwykłą wódę i codzienne sakramentalne pięć piw. I wiejskie psy przykute na całe życie na metrowym łańcuchu wrzynającym się w szyję, bez budy... A owe hordy półpijanych wyrostków przesiadujących przed blokami i łamiących wszystko, co da się wyłamać i arogancko zaczepiających wszystkich po drodze... A ta najmilsza zabawa wiejskiej młodzieży: zrywanie rozkładów jazdy na przystanku PKS i odwracających drogowskazy i znaki drogowe... A wszystko obsmarowujących spray’em... A to tylko maleńka część smętnej polskiej rzeczywistości w 14 lat po odzyskaniu swobody; nie dotykam tu nawet "wielkiej polityki". Przecież czegoś takiego nigdzie w Europie już nie ma! Nawet w pogardzanej Rosji!

Dopuszczam wreszcie ową myśl, przed którą się dotąd broniłem: a może jednak byłoby lepiej, gdyby jakiś zabytek wykupił jakiś Niemiec? Może jednak byłoby lepiej, żeby ten zabytek istniał dalej, nawet w obcym ręku, ale jednak istniał... Trudno mnie posądzać o sympatie niemieckie lub europejskie. Ale myślę, że ten Naród już o własnych siłach nie wydźwignie się z takiego bagna... Dlatego niedawno głosowałem za akcesją do bynajmniej nie podziwianej Unii. Może arogancja gospodarujących u nas obcych wreszcie wymusi jakieś zmiany polskiej mentalności? Niestety: za bardzo wielką cenę.

Turystyka i krajoznawstwo dają najbliższy kontakt z Ziemią i ludźmi. Nigdy nie spodziewałem się, że będą to wrażenia tak przykre! A czeka jeszcze w kolejce opis moich turystycznych podróży Polskimi Kolejami Państwowymi... Wracając przez Wiktorowo, mijam cmentarzyk. O dziwo: pomennonicki, z kilkoma charakterystycznymi stelami nagrobnymi. Dziw, że dotąd przetrwał: większość tych zabytkowych tablic na Żuławach została po nocy wywieziona i sprzedana kamieniarzom. A reszta jest dewastowana teraz. Nie kiedyś, a właśnie teraz... W Bielniku dojeżdżam do trasy warszawskiej. Moja niechęć do tej drogi jest tak wielka, że robię objazd przez Bielnik, Kępki, Marzęcino do Nowego Dworu. W Nowym Dworze jestem tak zmordowany upałem i bardzo silnym przeciwnym wiatrem, że śpię przez dwie godziny w parku w cieniu nad Tugą. Potem kawałek ową paskudną trasą warszawską do Kiezmarka, a dalej w lewo zygzakiem przez Cedry Wlk., Wróblewo i Krępiec do domu.

http://www.zulawy.info/index.htm bardzo interesujący portal o Żuławach

 

 

KOLEJNY WARIANT:   ELBLĄG - SŁOBITY - PASŁĘKA - MILEJEWO - PRÓCHNIK - SUCHACZ - ELBLĄG       13-14 października 2006

Ostatnio niezła pogoda, niezłe prognozy: w piątek zabieram się do Elbląga. Na razie słonecznie, podjazd w mglistą Wysoczyznę Elbląską.

Zaczyna kąśliwie wiać; coraz bardziej szaro; do diabła: ręce grabieją! Przez Pomorską Wieś gruntowymi drogami na Słobity.

Ruina jednej z najokazalszych junkierskich posiadłości pruskich, spalona przez Armię Czerwoną już po wojnie. Dalej na wschód, na razie wzdłuż dawnej linii do Ornety. Droga bardzo kiepska, mgła zaczyna siąpić.

Gładysze: druga okazała ruina, tym razem skandalicznie zrujnowana przez polski PGR (pamiętam ten pałac jeszcze pod dachem). http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=2949&postdays=0&postorder=asc&start=0

Teraz wnętrze nieco uprzątnięte, tablica o opiece jakiejś fundacji polsko-niemieckiej. Chcę zanocować nad jez. Pierzchalskim, ale siąpi deszcz, nie chce mi się wyciągać mapy - i tak zjeżdżam bez sensu aż do Bardyn nad Pasłękę. Udaje mi się znaleźć maleńką polankę w gęstym zagajniku świerkowym z zamkniętą na cztery spusty daczą, kominkiem, ławkami i stolikiem - i wspaniałą trawką.

Rozkładam mini-namiot, gotuję na mini-gazie zupkę, kawkę, a na wyciągniętych z gąszczu suchych odroślach świerkowych podpiekam kiełbaskę. Po 19 chowam się w namiocie, słucham radia. Noc ciepła, bo 2 pary spodni.


Ranek zimny, ciemny, mokry i ponury. Rezygnuję z Pieniężna i Ornety; jazda na północ w rejon bardzo urokliwych miejsc biwakowych nad jez. Pierzchalskim, po drodze niemiecki denkmal przy ruinach kościółka

 na wysokości leśn. Zaporowo (patrz wcześniejsze opisy, polecam!).

Przecinam podwójną kolej z Braniewa: jeden tor szeroki (mierzę jego szerokość rowerem) prowadził w rejon kilku złowrogich supertajnych bocznic w lasach. Stąd w latach 50-tych miało ruszyć uderzenie tysięcy czołgów aby wyzwolić Europę Zachodnią spod kapitalistycznego jarzma.

A Francuzi jak zwykle bezmyślnie prowokowali potencjalnego agresora (tę głupotę prezentowali jeszcze przed wojną - prowokowanie Hitlera, potem owa niechęć do "umierania za Gdańsk", potem antyamerykanizm De Gaulle'a, który zresztą funkcjonuje do dziś). Nie mam za grosz poważania dla francuskich elit politycznych ani intelektualnym, flirtującymi z komunizmem np filozofem Sartrem i piosenkarzem Gilbertem Becaud...

Teraz są tu bazy przeładunkowe ropy. Na Berlince (dawnej autostradzie) wre praca: na długości ponad 10 km trwają prace remontowe na mostkach, wyłamywana jest przedwojenna nawierzchnia betonowa i budowana druga jezdnia.

Milejewo i Ogrodniki. Tu zagospodarowane leśne jeziorko; niestety, jest to punkt zborny podpitych wyrostków z Elbląga. Próchnik: XIV-wieczny kościółek, cmentarzyk z dawnymi i bardzo współczesnymi grobami.

Czerwonym szlakiem usiłuję jechać w las w stronę Łęcz. Przepastne jary są jednak z rowerem nie do przebycia.

Okolice Próchnika są niezmiernie urozmaicone, Niemcy nazywali je nawet "Dörbecker Schweiz". W Łęczach kilka malowniczych domów podcieniowych,

resztka wiatraka, widok daleko i w dół na Zalew Wiślany. Stromy zjazd do Suchacza, urokliwej letniskowej miejscowości nad Zalewem.

Pusto, smutno; PKP zlikwidowało wiosną kolej Elbląg - Frombork - Braniewo (samorządowcy nie potrafili nawet tego utrzymać, a teraz trąbią o projekcie przekopu przez Mierzeję. Jakaś kpina przedwyborcza!). W Nadbrzeżu zachód słońca nad Zalewem,

o zmierzchu jadę na Elbląg.

Trasa wzdłuż Zalewu jest niezmiernie atrakcyjna (polecam!). Powrót ostatnim SKM ze specjalnym ekstraprzedziałem dla rowerów; ewenement: wsiadają dwaj SOKiści, którzy wyciągają z "przedziału bydlęcego" dwóch papierosiarzy i spisują ich dane. Tak mnie tym wzruszyli, że o mało ich (SOKistów) nie zacząłem ściskać...

 

Literatura
A. Męclewski.  "Celnicy Wolnego Miasta", WMON 
http://www.wyspa.pl/   [strona Wyspy Sobieszewskiej]
http://uskajaki.webpark.pl/sk-2-delta/delta.htm szlak żuławski
http://www.gdansk.pl/gdansk/article.php?category=99&article=842&history= Ptasi Raj
http://www.zalew.org.pl/zdjecia.phtml [zdjęcia znad Zalewu Wiślanego]
http://www.meetingpoint2000.it/kadyny.htm [Kadyny]
http://elblag.euh-e.edu.pl/okolice/kadyny/kadyny.html 
http://www.ostsicht.de/index.htm?start.htm [niemieckie archiwum zdjęć]
http://www.frischeshaff.de/ [niemiecka strona o Zalewie Wiślanym]
http://www.mrluck.pnet.pl/koleje/szlaki/sztutowo/ [wspomnienia kolejowe]
http://www.artfoto.pl/zkd/index2.html  [strona o żuławskiej Kolei] 
http://www.kolej.pl/~maron/lisewo.htm [90 lat kolei wąsk. na Żuławach]
http://www.heimat-bote.net/uebers.htm [Heimat Bote...]
K.Kowalski, W.Nocny; Motławą i Martwą Wisłą z Gdańska do Przegaliny (miniprzewodnik).  ISBN 913115-0-3  Wyd. Liga Morska i Rzeczna, Gdańsk
http://www.rzgw.gda.pl/administrowanie1.php3?p=obiekty_hydrotechniczne śluza w Przegalinie i inne obiekty hydrotechniczne (m.in. Kanał Elbląski)
http://www.zalew.org.pl/rowerowe.phtml  rowerem wokół Zalewu Wiślanego
http://www.agat.pl/macmac/index.html  galeria zdjęć (w tym z powietrza)
www.klif.gd.pl  strona motoparalotniarza Roberta Machela (autora kilku zdjęć na tej stronie)
http://www.aefl.de/ordld/AK%20Kahlberg-FrHaff/kahlbergindex.htm oraz http://www.aefl.de/ordld/Ansichtskarten%2001.htm  zbiory bardzo interesujących niemieckich pocztówek

http://jurczak.net.pl/kamienie-wilhelma/poslowie_rod_dohna.htm obszerne opracowanie o historii rodu Dohna oraz ich posiad łościach i cesarskich koneksjach

http://www.zulawy.info/index.htm bardzo interesujący portal o Żuławach



 

Tomasz Pluciński 
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona główna

F

strona z indeksem opisów turystycznych