POŁUDNIOWA CZĘŚĆ BORÓW TUCHOLSKICH: CZERSK - TUCHOLA - KORONOWO - ŚWIEKATOWO  16-18 czerwca 2007

 

 

Szybkim pociągiem po obiedzie w piątek do Czerska. W Czersku pogoda budzi obawy: upalny bezruch, niebo ciemnieje. Planowałem zjechać w bok w rejon  cmentarza jeńców rosyjskich i obozu jenieckiego z I Wojny: niewielki Kriegsgefangenelagerfriedhof rozbitej Armii Samsonowa z rejonu Nidzicy (od dawna szykuję  F wycieczkę w Błędne Góry nad Omulwią); ziemianki w lesie, ogromna śmiertelność - w masowych grobach leży tu ok. 5 tys zmarłych.

 

 

Niedawno okazało się, że przodek jednego z moich przyjaciół pochodzącego spod Czerska, był właśnie rosyjskim carskim oficerem z tego obozu (literatura na końcu)... Ale na horyzoncie pas sinego nieba zbliża się powoli, co jest wystarczającym dopingiem do odłożenia tych planów, i przyciśnięcia pedałów. Przelatuję jez. Świny,

 

 

Legbąd. Nie zdążyłem: za Legbądem

 

 

ciężkie krople, dogania mnie nawałnica z gwałtownymi wyładowaniami. Trampki doszczętnie mokre (na przyszłość warto zabierać klapki-japonki), w sakwach woda. W Woziwodzie skręcam w lewo, po ok. 2 km docieram na opisywane już pole biwakowe nad Brdą: leje niezmiennie; rozkładam się z kolacją pod wiatą, z dachu spływają całe kurtyny wody, huk oślepiających błyskawic.

 

 

Piękny nastrój, w nocy kilka razy powtórka.

 

O świcie wstaje słońce, upał, ale szybko wracają chmury. Znowu silnie pada i grzmi. Po 9 powrót pogody, jadę leśną drogą na Zielonkę, potem Płaskosz do asfaltu i Tucholi. Na dworcu czekam na przejazd autobusu szynowego do Chojnic, fotografuję stary wystrój budynku PKP.

 

 

Ryneczek, cmentarz z pomnikiem Armii Czerwonej: dylemat co z tym zrobić? Nieco okrężną drogą na Rudzki Most.

 

 

Tuż za torem kolejowym skręcam w prawo: w lesie cmentarzyki wojskowe. Jeszcze tragiczniejsze niż w Czersku: skupiska obozów jenieckich rosyjskich, rumuńskich z I Wojny,

http://www.nowosci.com.pl/look/nowosci/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=6&NrArticle=82161&NrIssue=645&NrSection=80&IdTag=1206

 

 

czerwonoarmiejskich z 1920, polskich z II Wojny.

 

 

 

Wyjątkowo nasycone tragedią miejsce; ale i Polska ma tu swoją wstydliwą kartę... W Świcie skręcam w las, gruntową drogą do Piły Młyna (ciekawostka: w okolicy była kopalnia węgla brunatnego; więcej: http://www.buko.las.pl/ ). Po lewej lasy nad rozszerzającą się coraz ładniejszą Brdą, która powoli przechodzi w cofkę jez. Koronowskiego; Gostycyn.

 

 

W Pruszczu Bagienicy skręcam w rejon dawnej stacji kolejowej; Pruszcz był sporym węzłem kolejowym: Tuchola-Chojnice, Więcbork, Koronowo, Terespol Pom. Szkielety tablic stacyjnych, opuszczony zarośnięty dworzec, oryginalna wieża ciśnień w ruinie, waląca się mini-parowozownia z obrotnicą.

 

 

 

 

Gruntowymi drogami mniej więcej wzdłuż toru na wschód przez las.

 

 

Zarośniętym torowiskiem po moście przez Brdę. Wszyscy kajakarze zastanawiają się czemu wklęsły metalowy dźwigar mostu leży tak nisko, czasem mniej niż metr ponad lustrem wody.

 

 

Zalew Koronowski został napełniony wodą dopiero w latach 50-tych, a most zbudowano jeszcze bodaj w 1909 roku. Do dziś w niektórych zatoczkach napotyka się na butwiejące karcze po zatopionych drzewach. Zalew jest jednym z dłuższych zbiorników wodnych w Polsce; niezliczone wąskie zatoki nadają mu sporo uroku. Opuszczona stacyjka Klonowo n/Brdą:

 

 

39 lat temu wylądowaliśmy tu z kolegą w upalny wieczór czerwcowy, na końcu wycieczki: najpierw o świcie pospiesznym do Bydgoszczy, potem kolebiącą się wąskotorówką do Koronowa,

 

 

potem błądzenie po lasach nad Zalewem, i tu utknęliśmy. Duża stanica wodna PTTK Sokole-Kuźnica. Wzdłuż wody na południe 4 km do przeprawy promowej na drugą stronę. Wracam zachodnim brzegiem naprzeciwko stanicy;

 

 

przed zalaniem zbiornika była to ta sama wieś: Sokole. Duży zagospodarowany biwak; wynajduję na skraju ładne miejsce pomiędzy sosenkami. Pogoda murowana, więc rozkładam się pod gołym niebem. Gwiazdy i chłodna rosa; śpi się wspaniale.

 

Rano słońce, o 7.30 ruszam już po śniadaniu i suszeniu rzeczy po rosie,

 

 

pomiędzy jeziorami i bardzo malowniczymi odnogami w stronę Leśnej Krówki. Przy okazji: to szlak kajakowy od zachodu - który wyglądał dla mnie zachęcająco: nanizane na rzeczkę liczne małe jeziorka. Okazał się koszmarem zarośniętych przesmyków, na których rozprułem kajak, niezliczone przepychania i przenoski. Krówkę dołączam na mojej czarnej liście do Mątawy, Raduni, Miłakówki. Mąkowarsko: to powojenna peregrynacja kolejowa moich Rodziców w 1946 (z opowiadań wynika, że na tej stacyjce w towarowym wagonie przestali tu kilka zimowych tygodni). W Buszkowie bardzo wysoki wiadukt nad drogą,

 

 

w upale Koronowo. Miasto z charakterem:

 

 

położone w dolinie i malowniczo na zboczach Brdy,

 

 

wiele wąskich ciasnych uliczek w mieście, spory rynek, dawna synagoga, kościoły, wysoki most kolejowy. W upale jadę do pocysterskiej wspaniałej kolegiaty.

 

 

 

 

Niedaleko mostu kolejowego cmentarz żydowski;

 

 

 

w ogóle cała wycieczka jest pod znakiem mijania: począwszy od opuszczonych dworców i linii kolejowych, jenieckich cmentarzy i wojennych zbrodni... W rosnącym upale zwiedzam okolice dworca kolejowego,

 

 

nie starcza już mi energii do odszukania resztek dworca wąskotorowego z Bydgoszczy.

 

 

Szosą w stronę Serocka: chcę trochę pojeździć dawnymi liniami kolejowymi, których Władze Kolejowe nie zdążyły zlikwidować. W Nowym Jasieńcu sporo pamiątek: dom podcieniowy, stara kuźnia, resztki zamku, stary park nad jeziorem. W Serocku sjesta nad wiejskim stawem w cieniu, ale woda bardzo brudna. Asfaltem na północ wzdłuż ładnego ciągu jezior do Świekatowa; kościół w ładnym otoczeniu.

 

 

Tu krzyżowały się dwie linie kolejowe: na północ Bydgoszcz-Kościerzyna i wschód Pruszcz Bagienica-Terespol Pom. W 3 minuty potem mam pociąg. Zawinszowałem sobie bilet przez Kościerzynę do Osowej - co tam! Sympatyczna konduktorka długo wypisuje - niepotrzebnie okrężną trasą aż przez Wierzchucin, Chojnice, Lipusz, 180 km. Zaznaczam na GPS lokalizację mijanych stacyjek po drodze: z niewiadomych powodów na żadnych mapach wektorowych GPS ten istotny szczegół nie jest oznakowany. Trasa dorodnymi sosnowymi Borami Tucholskimi i zielonymi łąkami doskonale znana mi z roweru. Wysiadam w Wierzchucinie: uroczy wyspowy dworzec w lasach: 4 kierunki jazdy.

 

 

Konduktorka się trochę dziwi, ale ja za 45 minut złapię tu pociąg krótszą i ładniejszą trasą do Kościerzyny. Tymczasem jadę nad małe jeziorko w rejonie stacyjki Wierzchucin Stary, jakieś 1,5 km. Jeziorko malownicze, ale zarośnięte i mało dostępne.

 

 

 

Mało znany jest fakt, ze w najbliższym sąsiedztwie stacji w czasie wojny funkcjonował niemiecki poligon Heidekraut ("wrzos"), skąd wystrzeliwano rakiety V-2. Zagłębienia w lesie są pozostałościami po wybuchach nieudanych startów tych rakiet. http://www.mmbydgoszcz.pl/3782/2009/10/15/slady-rakiet-v-w-borach-tucholskich?category=news 

 

Wracam, ale w rozkładzie stacyjnym pociąg jest już tylko do Czerska: pewnie tam kolejna przesiadka. Przez Lipową jadę pierwszy raz "żeberkiem" do odległej 1,5 km Szlachty: to także był ważny węzeł kolejowy w Borach: na Ocypel (Skórcz), Tleń (Laskowice), Czersk, Bydgoszcz i Kościerzynę.

 

 

Zmiana kierunku i szybko dojeżdżamy w deszczu do Czerska. Biegam i szukam przesiadki na Kościerzynę; w międzyczasie odjeżdżają pociągi do Chojnic i Tczewa. A najbliższe połączenie do Kościerzyny jutro o 6 rano! Przeklęte Władze Kolejowe! Kiedy wreszcie staną przed sądem za sabotaż gospodarczy (a tak sobie przyrzekałem: nie będę chociaż raz używał wyzwisk!). Od 2 lat trwa definitywne zamykanie połączenia z Czerska przez Bąk do Kościerzyny (sam pojechałem na taki pożegnalny kurs) - na zmianę z przywracaniem ruchu; teraz już nikt przy zdrowych zmysłach nie skorzysta z kpiny z pociągu, więc Władze najspokojniej zarządzają kontrolę frekwencji. A wszyscy przytakują, że nieopłacalne. Ponarzekałem na Władze, no to teraz na zwykłych ludzi: dworzec poniszczony, obsmarowany sprayami, z kąta hali gęsty smród szczyn:

 

 

to swoisty szpan zapijaczonych miejscowych degeneratów, i kulturowa zapaść. Czersk także należy do Europy? - ależ kpina! Po godzinie czekania, wściekły wsiadam do pociągu na Tczew: no, niech tylko jakaś kontrola zakwestionuje ważność tamtego biletu: ale będziemy spisywać długi protokół jako wstęp do sprawy sądowej! Jak na złość żadnej kontroli do Tczewa; w Tczewie pokornie po drugiej stronie peronu czeka elektryczny, który po minucie rusza, a konduktorka przyjmuje bez słowa potok wyjaśnień i zmywa się cichutko. No, jeszcze czeka mnie rozprawa z wydawcami Regionalnego Rozkładu Jazdy, bo to co ostatnio wydali, to istny skandal! Kocham Kolej; nienawidzę PKP!

 

Wycieczka była bardzo urozmaicona pogodowo i krajoznawcza (nawet Bory Tucholskie mogą być urozmaicone, a nie tylko Powiśle i Żuławy). Zabieram się od poniedziałku do leczenia zapalenia pokleszczowego po spływie Nogatem.

 

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/gacno.htm  opis innej wycieczki w okolicy

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/wiaty.htm    inna wycieczka

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/mecikal.htm   inna wycieczka

http://www.ew.koronowo.pl/ elektrownie wodne Koronowo i in.

http://www.odleglosci.pl/mapa,polski,Koronowo.html Koronowo

http://www.kolej.one.pl/index.php?dzial=linie&id=262&&okno=galeria Wierzchucin Królewski - Kolej

http://www.kolej.one.pl/index.php?dzial=stacje&id=50&okno=start Pruszcz Bagienica Kolej

http://www.zsk.bydgoszcz.pl/Strony/matej/koronowo.html Pruszcz Bagienica

http://wieze.republika.pl/PruszczBagienica.htm wieża wodna

http://www.kolej.pl/maron/pruszcz/pruszcz_terespol.htm

http://wind.lap.pl/iw_215m.html  szynobusem do Pruszcza Bagienicy

http://www.mazurkiewicz.com.pl/wspommienia2.html lokalne wspomnienia

Jerzy Affeltowicz;  Gdy napisy w kamieniu porosną mchem... Z życia w Borach w XIX w.   Wyd. Inst. Kaszubski, Gdańsk 2004, ISBN 83-89079-28-3

 

Tomasz Pluciński 
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona główna

F

strona z indeksem opisów turystycznych