POWIŚLE I WARMIA 25: Pieniężno - j. Pierzchalskie -  Braniewo - ujście Baudy - Nw. Pasłęka - Tolkmicko           15 - 18 kwietnia 2025

                                                                                                                                                                                          

Wiosenne plany Gór Izerskich nie wypaliły. PKP po staremu tanim kosztem uprzykrzają życie rowerzystom. Nie chcąc mieć koszmarnej jazdy nocą (bezprzedziałowy wagon z światłem całą noc w oczy, z przesuwającymi się tuż przed nosem z hurgotem co dwie minuty szklanymi drzwiami przez pielgrzymkujących dygocących z żądzy palaczy do zasmrodzonego WC)  - pozostaje  dzienna jazda ale z przesiadką we Wrocławiu, na którą mam15 minut w tłumie do wyjścia, po schodach z rowerem i psem pałętającym się ze smyczą plączącą się w szprychach. Jak pamięć sięga prawie wszystkie pociągi przyjeżdżające do Wrocławia są spóźnione ok. 10 minut. I ryzykuję nerwy i kilkugodzinne wyczekiwanie na inne połączenie (i kupuj nowy bilet bo to różne spółki). Ostatecznie do schroniska byśmy szli już po ciemku. Sensowne przenocowanie albo w zaprzyjaźnionej Kamiennej Górze albo w Jeleniej Górze nie wypaliły. Zostaję więc w Gdańsku i kompensuję niedoszłe plany zrobieniem kilkudniowej zastępczej wycieczki samochodowo-rowerowej na Powiśle (Oberland) i Warmię malowniczą o  tej porze roku jak zresztą wszystko.

 

Tak więc 15 kwietnia na samochód ładuję pieska i rower. Jedziemy na Pasłęk z krótkim odskokiem na oddech na dolnej części Pochylni Jelenie Kan. Elbląskiego. Upał!

Po drodze na Ornetę lasy w bieli, porywający optymizmem widok miliardów zawilców! W Pieniężnie jesteśmy dość późno, rezygnujemy z satysfakcji obejrzenia pustego miejsca po wyburzonym nareszcie pomniku gen Czernichowskiego. Mamy zjazd z asfaltu drogi na Dom oo.Werbistów i Kajnity krótką stromą ścieżką na dno Jaru Wałszy w rejon leśn. Zaporowo i oryginalnego miejsca biwakowego. Chmurzy się, przychodzą młodzi pracownicy leśnictwa na sympatyczny wywiad do nietypowych gości, a potem podbiega młoda psina zawrzeć znajomość. Takim psim oczom niesposób się oprzeć!

polecam kilka przydatnych linków z wycieczek w pobliżu

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/pieniezno.htm 

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/wysoczyzna

http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/2020%201%20cz    to wycieczka z 2 czerwca 2020, mniej więcej w połowie tej obszernej strony

http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/   obszerna strona www o Rodzie Dohnów i Cesarzu

        oraz zbiory dawnych map: polskich WIG 100 000   http://igrek.amzp.pl/mapindex.php?cat=WIG100  

                i Messtischblattów 25 000  http://igrek.amzp.pl/mapindex.php?cat=TK25

 

 

W nocy uporczywy deszcz, rano siąpi więc zbieramy się w stronę zalewu Pierzchalskiego. Po drodze ruina kościoła w Ławkach, siedzibie rodowej odłamu pruskich junkrów zu Lauck-Dohna (leśny cmentarz megalitowy w Markowie).

                           polecam opracowanie o junkrach rodu Dohna i koneksjach zdziwaczałego „cesarza Wilusia”   http://www.kamienie-wilhelma.net.pl/

 

Krótki zjazd na miejsce biwakowe Piórkowo nad jez. Pierzchalskim: szaleństwo kwitnących miliardów białych zawilców w podszyciu lasów. Od ostatniej wizyty stan wody powrócił do normy sprzed katastrofalnej suszy.

Jazda na N do Fromborka w zielonkawej woalce pąków liści, i objazd do przystanku GreenVelo przy mostku tuż przy ujściu Baudy do Zalewu Świeżego (Wiślanego).

Bauda to kilkunastokilometrowa rzeczka spływająca razem z Narusą z Wysoczyzny przez bardzo pocięty dziki teren Wysoczyzny na E od Fromborka - do Zalewu. Dwaj moi kajakowi przyjaciele zaplanowali kiedyś na jeden weekend ulgowy spływ, bez uprzedniej kwerendy w terenie lub na dokładnych mapach... Spływ robili bodaj trzy kolejne lata, z uporem godnym podziwu lub przerażenia żyłką iście sportową (przepraszam za to brzydkie słowo)... Ja z rowerem także miałem koszmarne przygody w tej diabelskiej plątaninie stromych jarów, podmokłych ścieżek i bezdrożach. Teraz już mam opracowaną marszrutę, ale bez GPS nie zaryzykuję życia.

Ładne miejsce z wiatą, stolik niestety jakaś dzicz wyrwała i zwaliła ze zbocza, urokliwe widoki na rozległe łąki aż po Braniewo, zarośla trzcin po horyzont, na Baudę i mostek skrótu malowniczej drogi do niedalekiego Fromborka.

Wróciła wiosenna słoneczna pogoda. Po południu wyładowuję rower i jedziemy wzdłuż brzegu przez Różaniec na wschód do Nw. Pasłęki. To ostatni, 2 km przed granicą port RP. Maleńki, na Pasłęce, na końcu świata ale malowniczy. W spokojniejszy czas miejsca do zabiwakowania, teraz w okolicy sporo SG, i tak niestety powinno być.

Dwa razy po 8 km, ale kondycja kiepska… Rano samochodem skręcamy na NE tuż przed dawnym zarośniętym torem kolejowym Elbląg-Braniewo, przez kompletnie nieznane pustki łąkowe. Od kilkunastu lat (!) ta część kraju nie ma żadnego połączenia koleją z Gdańskiem. Zaskoczyły mnie ładne miejsca wcale nie płaskie, i sporo rozsianych w pustkowiu zamieszkałych gospodarstw. Od Braniewa jazda do Pierzchał do elektrowni wodnej. Po drodze pozdrawiamy ćwiczące oddziałki SG. Elektrownia poniemiecka 1917 ze starymi dobrymi Francisami Schichaua, mocy ? MW piętrzy wodę Pasłęki na kilka km tworząc wczorajsze j.Pierzchalskie.

 

W południe w rosnącym upale do Tolkmicka, zakupy i podjazd najpierw do dawnej wiaty nad miastem. W okolicy rozbudowuje się ośrodek kempingowy, dawna wiata odcięta ogrodzeniem, teraz niedostępna. Zatem do wieży widokowej nieco na W na innym stromym wzgórzu.

Opalanie na golasa, piękna panorama i wiosenny nastrój skłania do pozostania na noc. Rosnący gorący wiatr, noc bardzo ciepła. Powrót rano przez ładne Kadyny, z cesarskim pałacem i strome górskie krajobrazy Wysoczyzny.

 

F strona z indeksem opisów turystycznych
F strona główna