SAMOCHODEM:  WĘSIORY – jez. SUMIŃSKIE – WDZYDZE – PRZYWŁOCZNO       27-29 lipca 2007

 

poniższe cztery rysunki w tekście pochodzą z przewodnika Karthaus, 1907.

Po ostatnim sercowym wahnięciu jeszcze nie ryzykuję roweru; przyjmuję propozycję samochodową. Dalej już rutynowo: spóźnienia, defekty samochodu powodują, że wyjeżdżamy z ponad 24-godzinnym spóźnieniem. Opisałem to już dokładnie, teraz tylko powtarzam: samochodowe wyjazdy są jednym ciągiem niekonsekwencji, spóźnień i zniewolenia. Mam nadzieję, że pozostanę jeszcze jakiś czas związany z rowerem, który daje mi prawdziwą niezależność i operatywność. Ale posiadaczom samochodów tego nie da się wytłumaczyć. Są zafascynowani rzekomą wygodą swojego ukochanego samochodziku. Tym razem jednak jestem wdzięczny za chociaż takie spędzenie czasu: pewnie że to nie to co rower, ale... No, i do tego walory towarzyskie, które są rzadko moim udziałem.

 

Jedziemy trasą podaną przez GPS (jeszcze trwa u mnie dziecięca fascynacja tą zabawką): Miszewo - Kartuzy.

 

 

Malowniczy wyjazd wzdłuż zielonej doliny z małymi oczkami.

 

 

Dalej (Ręboszewo, Brodnica Grn.) wjeżdżamy w rejon najpiękniejszych widokowo wzgórz z widokiem na rozliczne kaszubskie jeziora w dole.

 

 

Jakoś dotąd stroniłem od tych okolic, zapewne z powodu ich turystycznego zatłoczenia i kiepskich możliwości dzikiego biwakowania. Ale widokowo są bezkonkurencyjne (no, może równać się mogą z widokami Suwalskiego Parku Krajobrazowego; patrz pierwsze sceny filmowe Pana Tadeusza).

 

 

Stężyca, Węsiory. Zjazd w rejon rezerwatu Kręgi Kamienne. Znamię nowych czasów: zakaz dalszej jazdy, parking (płatny), miejsce biwakowe (płatne), ustępy (płatne), budka z regionalną kuchnią (o tym za chwilę). Zaledwie zdążyliśmy wyłączyć silnik, już pojawia się panienka (no, może pochopna diagnoza) z wyciągniętą ręką nie do powitania bynajmniej. Gdybyśmy byli na rowerach, pojechalibyśmy po prostu dalej. Teraz musimy się zatrzymać i czekamy na Krzysztofa. Olek funduje sobie w barku jedną porcję rybek z frytkami i surówką; uwagę przykuwa miejscowa atrakcja: duży bochen regionalnego kaszubskiego chleba (3 kg). Zamurowało mnie na widok karteczki: 25 zł !

 

 

 Za tamte rybki + ćwiartka owego chlebka + parking = 33 zł. No, w przyszłym roku wstęp na Kręgi będzie już na pewno płatny. Wtedy z czystym sumieniem będę mógł powiedzieć to, co wydawałoby się absolutnie niemożliwe: że Kaszubi pobili w pazerności Górali Zakopiańskich!

Kręgi Kamienne są oryginalnie położone, w ładnym sosnowym lesie nad malowniczym jeziorem;

 

 

tu właśnie spędzaliśmy pamiętnego Sylwestra 1999/2000. Krzysztof wynajduje bardzo sympatyczne miejsce na skraju przeciwległego brzegu jeziora. Piękny zachód słońca.

 

 

Rano jedziemy przez Niesiołowice z setkami letniskowych domków, kierowani GPSem, plątaniną leśnych dróżek, w nadzwyczaj malowniczym pofalowanym terenie,

 

 

przez Gostomek nad jez. Sumino - w poszukiwaniu bazy zaprzyjaźnionych harcerzy, którym wieziemy rower. Długie jezioro, miejscami bardzo malownicze,

 

 

z oryginalnymi wałami polodowcowymi. Jest trochę grzybów: kurki i płachetki (bardzo robaczywe).

 

 

Po obiedzie i dłuższej wycieczce w sennej atmosferze

 

 

Krzysztof wraca do pracy na dyżur; my jedziemy na Korne i Wdzydze Kiszewskie nad Gołuń, gdzie kolacja w rojach komarów; mnóstwo namiotów. Na biwakowisku tłoczno, więc jedziemy wzdłuż toru kolejowego nad upatrzone miejsce nad jez. Przywłoczno. Nocujemy na skraju trawiastej działki koło niezamieszkałego domku. Chmary komarów, w nocy dość silny deszcz.

 

Rano dość pogodnie, zaczyna wiać chłodny wiatr; lądujemy w bardzo malowniczym miejscu nad wschodnim końcem jez. Wygonin.

 

 

Dłuższy spacer po okolicy, powrót przez Nową Karczmę, Przywidz.

Jestem oczywiście wdzięczny za samochodową wycieczkę, ale mam nadzieję, że jeszcze jakiś czas będę się cieszył niezależnością i pozornymi niewygodami roweru, w zamian za znacznie większą dozę wrażeń krajoznawczych. Trzeba zrobić jakiś test rowerowy mojego serca - bo nie zamierzam zmarnować reszty urlopu. Może są chętni na spokojną wyprawę rowerową za tydzień - w Suwalszczyznę na tydzień?

 

Tomasz Pluciński 
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F

strona główna

F

strona z indeksem opisów turystycznych