DAMNICA - ŁUPAWA - SMOŁDZINO - DOŁGIE - CZOŁPINO - KLUKI - IZBICA - ŻARNOWSKA - SZCZENURZE - SASINO - jez. CZARNE - DĄBRÓWKA -  BOŻEPOLE Wlk.     16-18 czerwca 2014

 **ostatnia aktualizacja: 17.12.2014**

NIŻEJ: DAMNICA – SMOŁDZINO – CZOŁPINO – ŁEBA – LĘBORK     27-28 maja 2007

oraz POGORZELICE - IZBICA - KLUKI - CZOŁPINO - ŁEBA - WEJHEROWO  (na końcu)  22-23 czerwca 2011

 

Kolejna wycieczka w okolicy: http://www.tomek.strony.ug.edu.pl/opisy/ustkaleba

 

Wiosna kusi pamięcią przyrody terenów przymorskich podmokłych i wydmowych lasów. Do Damnicy SKM, dawny pałac Bayerów (od Aspiryny) z drewnianymi boazeriami.

 

 

 

Dworek w Święciechowie, jeden z licznych w okolicy.

http://www.regionslupski.pl/kat,dwory-i-palace.html           http://www.dworypomorza.pl/            

Za Żelkowem posuwam się lewym brzegiem Łupawy; jest to wyjątkowo urokliwa dolina, z niezliczonymi miejscami na biwaki. Warto będzie pojechać nieco inną trasą zapewne jeszcze bardziej atrakcyjną: od Łebienia przez Damno wzdłuż Łupawy. Mijam Rowokół, bo robi się późno, Smołdzino, nad jez. Dołgie Wlk.

 

 

 

 

 

 

 

Rozstawiam się na drewnianym pomoście, nie ma wiatru, nie ma komarów (!), jest widok na błyskającą Latarnię Czołpino na wydmie. Rano po zwinięciu noclegu nadjeżdża patrol SPN, miło rozmawiamy. Okrążam Dołgie W. od W, teren trudny do przebycia rowerem: las silnie podszyty, liczne bagienka.

 

 

 

 

 

Do dawnej stacji ratunkowej Czerwona Szopa w Czołpinie dochodzę plażą. W budynku jest teraz urządzony bar. Czołpino, w stronę łąk nad Łebskiem. Do Kluk usiłuję dostać się przez rez. Klukowe Buki. Teren jest skrajnie uciążliwy z powodu  braku dróg, gęstego podszycia lasu i bagienek, objeżdżam więc od W przez Łokciowe.

 

 

 

 

 

W Klukach po-słowiński cmentarz, nieco dalej za wsią wieża widokowa. Oryginalna panorama, ale wieża jest zbyt ażurowa na biwak. Wzdłuż S brzegu Łebska dawnym szlakiem którego resztki pozostały gdzieniegdzie, po drodze wykopy drogowe lub jakieś instalacje podziemne. Ten teren - to raj dla przyrodników, ale koszmar dla roweru.

 

 

 

Dzikie łąki, bujne kolorowe zarośla i laski stojące pod bagienną wodą. O dziwo brak komarów. W Polsce już trudno, może poza Podlasiem, znaleźć tak odludne bujne zielenią, zakątki. Droga (?) poprowadzona częściowo zmurszałymi drewnianymi pomostami przez bagna, łatwo o wywrotkę. Nie tylko „nie idzie jechać”, ale i „nie idzie iść”… Nigdy nie próbujcie posuwać się tą trasą po deszczach. W Izbicy cofam się do stacji turystycznej, właściciel poznaje mnie sprzed 2 lat, dostaję obiad.

 

 

Mogę tylko potwierdzić poprzednie wrażenia: szybko, elegancko, doskonale smakowo, ilościowo i cenowo. I na dodatek w miłej atmosferze. Nie znam tak sympatycznego innego miejsca, bardzo polecam odwiedziny i pobyt w gospodarstwie turystycznym na W końcu Izbicy!  W Gaci zjazd wzdłuż Łeby do jeziora, drewniany punkt widokowy na biwak się nie nadaje. Dalej drogą przez las, zjazd w prawo nad torfowe jeziorka, malownicze.

 

 

 

 

W Żarnowskach wyszukuję miejsce na namiot, kolorowy wieczór. Następnego dnia przez Szczenurze, Sasino, Mierzyno, jez. Czarne; w Dąbrówce lustracja wiat nad jeziorem, przez lasy Chmieleniec i Bożepole Wlk. SKM.         

 

 

 

 

 

 

 

DAMNICA – SMOŁDZINO – CZOŁPINO – ŁEBA – LĘBORK     27-28 maja 2007

 

 

SKM do Słupska. Kilka miesięcy temu Koleje zrobiły swoje: SKM osiągał zbyt wielki sukces i wyraźnie ekspandował: Elbląg, Iława, Smętowo, Lębork. Nie do przyjęcia! Zwalono operatywnego szefa, zlikwidowano wszystkie kierunki, poza kilkoma kursami do Tczewa, i tytułem rekompensaty wprowadzono połączenie na mało atrakcyjnym kierunku: Słupsk. Udupić! Wszystko ma być dziadowskie! Kiedy wreszcie Władze Kolejowe staną przed sądem za sabotaż gospodarczy? Ano, zobaczmy... SKM w Chylonii staje na dobre: przesiadka, bo tak wygodniej kolejarzom. Dla wielu pasażerów taka przesiadka to istotne utrudnienie; przesiadka funkcjonuje już od jakiegoś czasu, ale żadnej wzmianki o tym nie uświadczysz. W regionalnym rozkładzie jazdy w ogóle brak oznaczeń pociągów SKM (a to odrębna spółka, wejście z innym biletem kończy się słonym mandatem! Jeśli powstaną jeszcze ze 3 spółki, będziecie płacić potrójny bilet...). Telefon informacji z reguły nie odpowiada, a jeśli - to informatorzy o niczym poza rozkładem jazdy nie wiedzą nic. Na korespondencję mailową z zasady odpowiedzi brak. Plaga bezkarnych palaczy i piwoszy; żadnej kontroli, a jeśli nawet, to na piwko i papierochy kontrole nie reagują. Roboty torowe, postoje po 10-15 minut w Wejherowie, Lęborku i jeszcze gdzieś: do Damnicy 110 km, prawie 3 godziny jazdy! Tylko szaleniec wybierze taki środek lokomocji. SKM - to niezła kpina!

 

W Damnicy duży park z pałacem:

 

 

to dawna posiadłość Adolfa Bayera (chemika od Aspiryny). Klatka schodowa wykładana dębem; kiedyś w oszklonej wieży rosła okazała palma. W Damnie interesujący kościół. Nieco okrężną trasą na Lipno, przez las Drzeżewo (ładne otoczenie nad Łupawą), Choćmierowo, Żelkowo: kamienny kościół z wielkim Denkmalem, obok park. Wracam na północ, Siecie i w stronę Gardnej; silnie się chmurzy. Bardzo ładna okolica: rozległe zielone wspaniałe łąki, obrzeżone ładnym lasem (biwaczki).

 

 

Po prawej charakterystyczny stożek Rowokołu, świętej góry Słowińców. Za drugim mostkiem skręcam w prawo niebieskim szlakiem malowniczo, mniej więcej wzdłuż Łupawy; kropi, ale jest ciepło. Z wejścia na Rowokół rezygnuję za sprawą przeklętych komarów. Kto to draństwo stworzył: na pewno nie dobrotliwy Pan Bóg! W Smołdzinie interesujący kościółek. Ale także pomnik poległych Czerwonoarmistów:

 

 

no i jakie jest Wasze zdanie - co z takim czymś zrobić? Smołdziński Las, w lewo na Czołpino. Latarnia na szczycie wydmy 50 m (+ 25 m wieża), widok na moje piaszczyste przeznaczenie.

 

 

Jadę do wejścia na teren SPN: ruch dość duży, czynny barek, jadę przez las do podnóża Czołpińskiej Wydmy. Gorąco (znowu upalne słońce), pcham brzuchem i jednocześnie ciągnę rower pod górę w piachu. Jestem w stanie zrobić tak 20 kroków, potem muszę ze 2 minuty odpocząć; a wydm jest kilkanaście, i mają wysokość do 20m,

 

 

 

 

razem ponad kilometr tego koszmarnego dreptania w słońcu. To skrajny test dla mego skołatanego serca (3 miesiące temu szpital z „błyskotaniem przystawek” 250/min). Ale widok tej mini-Sahary rzeczywiście niezwykły. Ale i przez las droga nie jest słodka. Dla tych, którzy wolą tego uniknąć polecam wariant niebieskim szlakiem od latarni Czołpino w dół do morza - i dalej brzegiem. Przy okazji uwaga: bez problemu, pomimo zakazu (urzędnicy mają to we krwi: zakazywać wszystkiego! Jak mierzy się wartość człowieka? Ilością zakazów, które może on postawić innym ludziom! Wyższą i bardziej perfidną urzędniczą dewiacją jest zlikwidowanie zakazów i wprowadzenie ZEZWOLEŃ. Skutek ten sam, a na zezwoleniach nieźle się zarabia) można przenocować na plaży; pokusą jest możliwość biwaku na skraju lasu. Ale las opanowały wściekłe komary; a na plaży zwiewa je najczęściej w nocy dość silny wiatr od wody (fachowo nazywa się Morką). Do brzegu dochodzę jak do Medyny/Mekki, mając nadzieję na jazdę twardym piaskiem brzegu. Nic z tego: jakieś nietypowe warunki sprawiają, że piasek ma konsystencję gąbki: koła grzęzną na grubość opony, tenisówki tak samo. O jeździe nie ma mowy, a i pchanie roweru nie jest łatwe.

 

Kilka lat temu natknąłem się przypadkiem w połowie drogi pomiędzy Łebą a Czołpinem, na 3 baraczki bazy UAM pomiędzy wydmami. NIEAKTUALNE: obiekt został rozebrany (bodaj) w 2012.

 

 

Akurat załamała się wtedy pogoda, i uratowały mnie przed wielogodzinną nocną ulewą. Wbijam do GPS odczytane w przybliżeniu z mapy współrzędne miejsca, które wtedy na chybił-trafił zaznaczyłem na mapie. Ponad 8 km pchania roweru po plaży; a tu pogoda się wyraźnie psuje, a gwarancji trafienia nie mam żadnej. Odczytałem współrzędne nadspodziewanie dokładnie: drogowskaz/kompas GPSu zaczyna wskazywać wyraźną dewiację kierunku dopiero, gdy odległość do punktu wynosiła 500m; sam punkt usadowiłem zaledwie 90 m w morzu. A jaki jest błąd rzeczywistej lokalizacji bazy - nie wiadomo. Pierwszy wypad pomiędzy wydmy jest negatywny; a tu robi się granatowo, i pogrzmiewa.

 

 

Po kolejnych 300 metrach drugi rekonesans: są baraczki! (jakieś 300 m od morza. Następnym razem GPS doprowadzi mnie tu w kompletnej ciemności, na odległość 4 m od wejścia). Kolacja, komary, po zachodzie słońca zaczyna coraz potężniej błyskać, wstaje wiatr przeganiający nieco komary, po zmroku zaczyna mocno padać; idzie burza. Wspaniałe uczucie przytulności, gdy wokół leje i biało od błyskawic, a my siedzimy pod dachem (nawet gdy pachnie nieco stęchlizną). Budzę się, gdy jest już spokojnie: jasny księżyc i gwiazdy; ale jestem tak zmordowany wielogodzinnym pchaniem roweru, że nie chce mi się wychodzić: nie będzie zdjęć.

 

6.30 poranny chłód po deszczu, słońce, śniadanie. Nie ma rady: ciąg dalszy pchania; jednak po 2 km plaża twardnieje, wsiadam i jadę ponad 2 km. Drugi drogowskaz w las „do wyrzutni”. Po kilkuset metrach stara poniemiecka droga betonowa; bunkierek. Ładny las sosnowy z bujnym dorodnym podszyciem: mchy, zarośla borówczysk, prześwituje jezioro. Wzdłuż Łebska na zachód drogą; na wysokości mini przystani (rejsy stateczku po jeziorze)

 

odejście w prawo do resztek doświadczalnych wyrzutni „V”. Jeszcze dalej na zachód 2 km do ruchomej wydmy: szkielety drzew zasypywanych przez piasek.

 

 

 

 

Na wydmie staję jak wryty: znienacka natykam się na ekipę zdjęciową; na piaszczystym zboczu dwie bardzo dorodne golutkie dziewczyny bezkompromisowo eksponują Dary Boże; ostre piersi sterczą w stronę chmur, czarny trójkącik przykuwa wzrok niemal jak strzałka drogowskazu mojego GPSa (ależ mam skojarzenie! Oby tylko nie zapisało się u mnie owo skojarzenie w odwrotną stronę...). Już wiem: owe zawadiackie ostrza godzące w błękit - to byłby doskonały plakat promujący Tarczę Antyrakietową, która zresztą ma być zlokalizowana w najbliższej okolicy. Powinienem utrwalić, dołączyć zdjęcia i podzielić się z Wami tą impresją, ale trochę głupio mi podkradać TAKIE atrakcje. A i dostałoby mi się za to od conajmniej dwóch Adresatów: „siwiństwo i obraza Boska”. Ależ hardo niektórzy bluźnią! - toć przecież wszystko to są Dzieła Boże (a te były wyjątkowo udane! No, no... Jak to wszystko fajnie obmyślone...). Coś zebrało mi się na religijne zgoła rozmyślania, w tym nadmorskim lesie pełnym cudów co krok. Zgoła...

 

Zmieniam wątek: coraz większa zachłanność lokalnych urzędników. Jeśli chcielibyście skorzystać, to trzeba liczyć (się z): Latarnia Czołpino 3 zł, wejście na Czołpińskie Wydmy 4 zł (+ parking). W rejonie wyrzutni wstęp 3 zł, Meleks 10 zł, rower 6 zł/godz, wejście do SPN 4 zł, parking dla roweru 3 zł, parking dla samochodu. No, taka wycieczka dla 2 osób to prawie stówa! Chciwość godna górali zakopiańskich... Wstępy można mieć za darmo jeśli tylko przychodzi się wcześnie rano lub wieczorem (przed 9 lub po 18 w lecie). Jeżdżę sobie po Łebie (połączenia kolejowe przez Lębork z resztą Polski zerwane; kiedy wreszcie Władze Kolejowe staną przed sądem za sabotaż gospodarczy?),

 

 

 

                                                                                          zdjęcie z : Wolne Forum Gdańsk

 

następnie od strony południowego brzegu Sarbska; w Nowęcinie odbudowany pałacyk w parku; jadę okrężnie przez Ulinię, Roszczyce (ładny stary kościółek),    

 

 

W upale do Lęborka. Z Lęborka  w rozgrzanym pociągu w towarzystwie zaczepek chamskich palaczy i piwoszy; żadnej kontroli. A nad głową ogłoszenie o zakazie, z zapowiedzią mandatu 500 zł.

 

 

Kpina z Prawa w drobnym wymiarze, w końcu kończy się morderstwami w pociągach. Po takim wypadku przez miesiąc kontrole są wzmożone, a po miesiącu wszystko wraca do starego. SKM: oczko w głowie Dziennikarzy...

Jeszcze jedna uwaga turystyczna: pomiędzy Rowami a Łebą, nie ma nigdzie dostępu do słodkiej wody (ew. wejście do SPN nad Łebskiem). Lepsza sytuacja jest dalej na wschód: tam mamy dobrą wodę Lubiatówki i  Strugi Bezimiennej.

 

http://blog.szymanskich.net/?p=258    http://szymanskich.net/pub/Leba28Apr07/  zdjęcia z wycieczki Michała Szymańskiego

http://www.slowinskipn.pl/spn_pl.php strona SPN

http://www.moje-morze.pl/spn.html „moje morze”

http://www.adamlawnik.pl/zdjecia/slowinski.php strona z ładnymi zdjęciami

http://www.ga.com.pl/slowinsk.htm zdjęcia

http://www.kosinscy.pl/przegladanie,pejza%C5%BCe,Polska,Pobrze%C5%BCe%20S%C5%82owi%C5%84skie.html zdjęcia

http://www.bikeboard.pl/index.php?d=trasy&art=392&g=32&str=2 trasa rowerowa

http://www.sedylab.umk.pl/img/rowy.swf panorama z latarni Czołpino

 

 

 

 

 

POGORZELICE - IZBICA - KLUKI - CZOŁPINO - ŁEBA - WEJHEROWO  22-23 czerwca 2011

 

Najdłuższy Dzień czerwcowy najlepiej świętować nad morzem. Po południu jazda SKM w kierunku Słupska. Do przedziału z rowerem włazi typ z papierochem. Po chwili już mu to nie wystarcza, wyciąga patykowe wino, wypijają z przygodnym podróżnym całą flachę. Bo co? Przeszkadza to komu? Charakterystyczny bełkot coraz bardziej podniesionym głosem. Zostaję z nim sam na sam. Po paru minutach zwala się na podłogę, jak pieniek. Czekam bezradnie kiedy się zeszcza…

 

 

Po 15 kolejnych minutach pełznie do przedsionka, pociąga za hamulec. Ot właśnie takie są polskie realia kolejowo-społeczne. W Pogorzelicach wysiadam, jest ciepło i burzowo, jazda najpierw na NW, potem na Izbicę na S brzegu jez. Łebskiego. Zagajniki i mocno podszyty podmokły las. Na zachodnim krańcu Izbicy baza turystyczna. Tak sympatycznej atmosfery i ludzi jak właściciele, dawno nie spotkałem w turystycznym obiekcie; zainteresowani są także przeszłością. Koniecznie warto tu zajrzeć.

 

 

Rowerowy szlak na zachód prowadzi przez silnie zarośnięty podmokły las. Miejscami „nie idzie jechać” a nawet „nie idzie iść” jak mawiają w tutejszym narzeczu. Po deszczach szlak może być nie do przebycia, odcinki zmurszałych drewnianych pomostów.

 

 

Usiłuję pokonać Bagno Muły, ale poddaję się po godzinie. Potem interesujące podmokłe łąki z malowniczymi zagajnikami. Na skraju niewielka wiata N54o39,876’ E17o20,660’. Bujna zieleń, raj ptaków. Dla koneserów wspaniała noc jeśli tylko obronicie się przed komarami. Przesadziłem z kilometrażem, bo powoli się zmierzcha, niebo ciemnieje, a ja mam jeszcze ze 20 km trudnej drogi. Na wschód od Kluk, nad brzegiem - wieża widokowa pewnie dobra na biwak z poranną panoramą. Za Klukami stary niemiecki cmentarz, z interesującą galerią żelaznych krzyży Słowińców.

 

 

Omijam latarnię od zachodu, bo nie czas na pokonywanie Wydmy Czołpińskiej. Opuściłem kilka miejsc widokowych nad S brzegiem Łebska, ominę także widokowe miejsce na W od Czołpina. Na brzegu jestem już niemal o zmroku tuż przed 22. Na szczęście „idzie przejechać”, chociaż powoli - większość trasy mokrym brzegiem. Parę razy pokropuje z czarnego nieba. Do progu hotelu doprowadza mnie GPS już w deszczu, pół godziny przed północą. W nocy zaczyna potężnie wiać. Rano słońce, chłodnawo i wiatr - jakby się diabeł powiesił.

 

 

 

To pewnie ten wiatr i fale sprawiają, że jazda po gąbczastej plaży dzisiaj jest niemożliwa. Zjazd z plaży w rejonie wyrzutni V; Łeba. W Łebie na dworcu właśnie stoi autobus szynowy do Lęborka. Decyduję jednak dojechać sobie do Wejherowa. Pomysł głupi, bo trasa pierwszego pół-dnia 70 trudnych km, a dziś 72 km. To daje gwarancję oglądania tylko opony przedniego koła czyli to, co najbardziej mnie irytuje u mało sympatycznych turystyczno-sportowych rowerzystów. Trudno; sam tak głupio zdecydowałem. Ale do tego sprowokował mnie nowy rower z wyraźnie lepszym przełożeniem i szerokimi oponami. Nie bardzo wypalił ten wieczór który miał być lenistwem przy winku na wydmie, z widokiem na Odległe Krainy pod czerwonym słońcem. Red Sail in the sunset. http://www.youtube.com/watch?v=wgetd17XTOY  Plaga kleszczy: podczas niedawnej wycieczki na Rugię wyrywaliśmy przeciętnie po 3 sztuki dziennie. Teraz w dwa dni złapałem ich z 10. Sforsowałem się nieco, na szczęście weekend zapowiadają deszczowy.

 

Tomasz Pluciński
nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F strona z indeksem opisów turystycznych
F strona główna