MAJEWO - KRZYWE KOŁO - STARA RZEKA - GRZYBEK - OSIE - WARLUBIE     2 - 3 października 2011 (rowerem)

 

SKARSZEWY - KASPARUS - ŚLIWICE - GOŁĄBEK - WOZIWODA - LEGBĄD -     5 - 6 listopada 2011 (samochodem)

 

2 października wysiadam w Majewie; przez Skórcz do Skórzenna na sympatyczną towarzyską wizytę u Rodziny. Siedzimy przed domkiem w jesienne pogodne popołudnie. Miło, ale dzień już krótki. Przez Kasparus na tradycyjne miejsce naprzeciw Krzywego Koła. Kolacja przy ogienku, noc na drewnianym ganku domku. Rano śniadanie, przez Suchobrzeźnicę, przecinam asfalt Błędno – Śliwice i zjeżdżam nad Wdę w rejon resztek mostu N od Starej Rzeki. Koło Starej Rzeki trochę nieprzyzwoity pomnik wystawiony przez myśliwych (dla mnie niemal wszystko co czynią myśliwi jest co najmniej nieprzyzwoite), stoliki i niewielka wiata.

 

 

Zjazd nad Piaseczno, nad wodą rozkładam się na pomoście w resztkach słońca, obiaduję. W Łąskim Piecu dylemat co robić dalej? Nawiasem mówiąc, na bardzo interesującej pruskiej sztrychowej mapie sprzed ponad stu lat: F Kreis Schwetz im Regierungs Bezierke Marienwerder - ta wieś zaznaczona jest jako Lonskipietz (niezły łamaniec dla Niemców!). Tleń; i dalej decyduję się pojechać wzdłuż Wdy od zachodu. W Grzybku malownicze kolorowe widoki, robię kolację na stoliku przy wodzie, obok przy parkingu są wiaty i stoliki.

 

 

 

 

i to samo miejsce kilka miesięcy później, przedwiośniem:   tempora mutantur et nos mutamur in illis...   (poszukajcie zresztą w słowniku)

 

 

(lub, jak usłyszałem kiedyś w wojsku: tempus fugit, a tymczasem czas ucieka)

W Osiach miałbym sporo czekania na pociąg, więc decyduję się na jazdę do Warlubia. Po drodze w Rybnie odnotowuję domek z gankiem nad jeziorem, nadający się na spanie. Ale to już poza sezonem, bo Rybno robi się coraz gęściej zabudowane domkami. Pociągiem z Warlubia do domu.

 

 

SKARSZEWY - KASPARUS - ŚLIWICE - GOŁĄBEK - WOZIWODA - LEGBĄD -     5 - 6 listopada 2011 (samochodem)

 

 

Miesiąc później, 5 listopada jedziemy znowu w tę część Tucholskich. Tym razem samochodami, a pretekstem jest szukanie miejsca na Sylwestra (propozycja Grzybka nie znalazła akceptacji, niech i tak będzie…). Z Michałem przez Skarszewy (czyli Piękny Kącik - Schöneck) i bardzo widokową okolicą na Czarnociński Piec i Wałówko, Lubichowo i Wdecki Młyn nad jez. Kochanka. Tu dojeżdża reszta towarzystwa samochodem Krzysztofa. Jez. Kochanka w jesiennych kolorach w słońcu.  

"w żółtych płomieniach liści" http://www.youtube.com/watch?v=QgsnSFFgPS8&feature=related  - "ja jeszcze z wiosną się rozkręcę"

 

 

 

 

 

 

Dalej trochę okrężnie, ale asfaltem przez Kasparus, Błędno, Śliwice, Lińsk, Gacno, Gołąbek. Majaczył mi się gdzieś w okolicy zagospodarowany biwak nad Brdą, z wiatami, stolikami, miejscami na ognisko, ludny i płatny w sezonie - a teraz zapewne pusty i idealny na naszego Sylwestra. W Gołąbku skręcamy wzdłuż rzeki na N. Nigdzie biwaku nie ma. W Kiełpińskm Moście idę zasięgnąć języka w dawnej leśniczówce. Wychodzi pani, która od razu wzbudza nadzwyczajnie pozytywne moje nastawienie; tryskająca życzliwością nieduża kształtna brunetka, z poczuciem humoru. Chciałbym jak najdłużej porozmawiać na zgoła dowolny temat, ale robi się już szaro. Biwak jest pewnie w  drugą stronę – gdzieś w Rudzkim Moście.  Za Gołąbkiem przecinamy Brdę, na N - Woziwoda. W Woziwodzie siedziba Leśnego Kompleksu Promocyjnego.

To propagandowa inicjatywa leśników, mająca poprawić nadwichnięty wizerunek tej profesji. Ścieżki Dydaktyczne, drogowskazy („do Drzewa Doborowego nr 537 – 15 metrów”) - i tablice informacyjne o tym, czym jest las, drzewa, krzaki... Nie wiecie zapewne, że las i zalesienie to coś zupełnie innego. Mój entuzjazm wzbudziła kiedyś tablica: wstęp wzbroniony – podsiewy i podsadzenia w drzewostanie! Autentyczne! O skandalicznej bezczynności leśników wobec plagi szkód wyrządzanych przez bobry nie będę tu pisał. Skwapliwie wywieszane latem ogłoszenia o zakazie wstępu z powodu suszy i zagrożenia pożarem, które straszą jeszcze podczas listopadowych deszczów. W samej Woziwodzie ostatnio wybudowany wielki kompleks turystyczny: wiaty z kominkami, miejsca na ognisko, boisko do nieśmiertelnej piłki. I tablica deklarująca życzliwość i „Rok Lasu – 2011”.

Ale dalej zakaz wjazdu (no, to akurat dobrze!). Okrężnie dojeżdżamy do miejsca z wiatami jakieś 2 km w dół rzeki od mostu. Mało życzliwe tablice i regulaminy nakazujące zgłaszanie pobytu w leśnictwie. Następnego dnia podeszliśmy kilkaset metrów aby zapytać w leśniczówce o możliwość wynajęcia pokoju na Sylwestra i zrobienia ogniska. Leśniczemu aż mowę odjęło: toć to rezerwat, my udzielamy zezwoleń tylko zorganizowanym grupom; trzeba zgody z Nadleśnictwa… Akurat zajeżdża wypełniony autobus. A przed wojną było to miejsce biwaków harcerzy, otwarte przez Prezydenta RP… Dziwnie jakoś teraz leśnicy pojmują otwartość. Nie będziemy w takim otoczeniu psuć sobie nastroju na Sylwestra. Jedno z najpiękniejszych miejsc nad Brdą, ale jednocześnie jedno z najmniej sympatycznych. Za sprawą leśników. Wiele lat temu udało mi się namówić Jarka i Celinę na wycieczkę rowerową poza sezonem. Zjechaliśmy tu, i wieczorem podjechały dwa meleksy z leśnictwa na inspekcję. Byli zdruzgotani faktem, że chcemy się tu przespać bez uzyskania zezwolenia. Zrobiłem szopkę pytając trwożnie: „no i co my teraz mamy zrobić?”. Wobec takiej pokory leśnik wspaniałomyślnie zezwolił: tym razem jeszcze wam daruję… Wiosną urządzono tu niezły drewniany pomost nad wodą. Ale też i tablice opryskliwie zakazujące wysiadania kajakowiczom. Wiem, że grupy dzikich turystów (pijanych masowych spływowiczów kajakowych) są prawdziwą plagą, ale tutaj wszystko to jest po prostu niesympatyczne… Woziwodę oddano w pacht zorganizowanym grupom ludzi, którzy w większości nie wiedzą po co tu przyjechali. Tak jest najwygodniej leśnikom. Staram się unikać życzliwości leśników w  Woziwodzie!

Wracamy pod wiatę, nie pytamy o nic i robimy ogienek nie ze zgromadzonego tu drewna, ale znalezionego w lesie. Spore porcje grzańca. Śpimy w namiotach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rano słońce, ale i szron na trawie. Jazda w rejon bardzo interesującego systemu kanałów irygacyjnych związanych z Wielkim Kanałem Brdy. Jak zwykle samochodem - niewiele zobaczyliśmy. W Fojutowie tuż przy Akwedukcie wybudowano wielką wieżę widokową. Pewnie z funduszów europejskich, ale nie przeszkadza to, że wejście na wieżę jest płatne. Natomiast oglądanie samej wieży jest (przynajmniej na razie) - zupełnie, ale to zupełnie - darmowe... A po drodze z Fojutowa już działa wielki kompleks turystyczny. I szpecą jego wielkie tablice reklamowe.

 

nowy adres:  tomasz.plucinski@ug.edu.pl

F strona z indeksem opisów turystycznych
F strona główna